29 sierpnia 2019 r. w Bańskiej Bystrzycy upamiętniono 75. rocznicę wybuchu Słowackiego Powstania Narodowego (SNP). Jest ono uważane za jedno z najważniejszych wydarzeń historycznych w dziejach Słowacji. W przestrzeni medialnej i naukowej pojawiają się porównania z Powstaniem Warszawskim. Mimo zapowiedzi słowackich polityków, w obchodach nie wzięli udziału prezydenci Donald Trump i Władimir Putin. Ponadto na uroczystościach nie pojawił się żaden liczący się polityk europejski. Pokazało to pewną słabość organizacyjną słowackiej dyplomacji. Kolejna rocznica wybuchu SNP uwidoczniła również wewnętrzne podziały polityczne i wciąż toczący się spór o rolę Słowacji w okresie II wojny światowej.
SNP we współczesnym dyskursie politycznym. SNP stanowi jeden z mitów założycielskich współczesnej Słowacji. Ten trwający dwa miesiące zryw powstańczy skierowany był przeciwko wojskom niemieckim oraz oddziałom satelickiego wobec III Rzeszy Państwa Słowackiego. Wydarzenie to, podobnie jak Powstanie Warszawskie czy działalność partyzantki jugosłowiańskiej, wpisało się w międzynarodową walkę europejskich narodów z nazizmem. W powstaniu wzięła udział liczna grupa obcokrajowców. Byli to m.in. obywatele Związku Radzieckiego, Czesi, Węgrzy, Polacy, Serbowie. Dzięki powstańczemu wysiłkowi zbrojnemu Słowacy uzyskali legitymizację w obozie państw koalicji antyfaszystowskiej, stali się również równoprawnym partnerem dla Czechów w powojennej rekonstrukcji państwa. Słowacja wchodziła w okres powojenny z nadzieją na spełnienie postulatów narodowych, z represjami, które dotknęły tylko najbardziej zagorzałych przedstawicieli reżimu ks. Jozefa Tisy, a także utratą na rzecz ZSRR Rusi Podkarpackiej, która jednak nigdy nie stanowiła integralnej części Czechosłowacji.
Współczesna recepcja II wojny światowej na Słowacji oraz w innych państwach regionu jest diametralnie różna. W porównaniu z Polską społeczeństwo czechosłowackie, w tym również Słowacy, zdecydowanie bardziej pozytywnie przyjmowało początek dominacji radzieckiej na obszarze Europy Środkowej. Z punktu widzenia Słowaków ZSRR nie był bowiem zaborcą i nie stanowił zagrożenia ich bytu narodowego. Ponadto przez kilkadziesiąt lat po zakończeniu wojny na Słowacji toczyła się szeroka dyskusja nad ogólną oceną Państwa Słowackiego z lat 1939-1945. Dopiero w 1990 r. pierwszy demokratyczny parlament Słowacji przyjął dokument potępiający antysemicką politykę władz słowackich podczas II wojny światowej. Dzięki temu Słowacy oficjalnie zdystansowali się od jakiejkolwiek prób nawiązywania do tradycji reżimu ks. Tiso. W Konstytucji Republiki Słowackiej z 1992 r. dzień 29 sierpnia, rocznica wybuchu SNP, został uznany za święto państwowe. Ważną instytucją dbającą o dziedzictwo SNP i współorganizującą coroczne obchody w Bańskiej Bystrzycy jest funkcjonujące od 1955 r. Muzeum SNP.
Uroczystości bez światowych liderów. Obchody SNP w zamyśle władz miały stać się wielkim sukcesem międzynarodowym Słowacji. Jeszcze kilka miesięcy temu premier Peter Pellegrini zapowiadał, że na uroczystościach w Bańskiej Bystrzycy pojawią się najważniejsi światowi i europejscy liderzy. Zaproszeni zostali m.in. prezydenci Donald Trump i Władimir Putin, kanclerz Angela Merkel, najważniejsi urzędnicy UE. Rząd słowacki chciał w ten sposób powtórzyć sukces dyplomatyczny Mikuláša Dzurindy z 2005 r. Ówczesnemu premierowi Słowacji udało się wtedy zorganizować w Bratysławie szczyt z udziałem prezydentów George’a W. Busha i Władimira Putina. Było to kilka miesięcy po „pomarańczowej rewolucji” na Ukrainie i przejęciu władzy przez Wiktora Juszczenkę. Podczas szczytu Bush–Putin dyskutowano o kondycji rosyjskiej demokracji, sytuacji w Iranie i na Półwyspie Koreańskim, poprawie relacji między USA i Europą. W Bratysławie prezydent Bush obiecał również przygotowanie przez administrację amerykańską „mapy drogowej” dotyczącej zniesienia wiz dla Słowacji i sąsiednich państw Europy Środkowej. Ostatecznie wymóg wizowy dla Słowaków został zniesiony w 2008 r.
Sukcesu dyplomatycznego z 2005 r. nie udało się powtórzyć w Bańskiej Bystrzycy. Zaproszenie Petera Pellegriniego odrzucili prezydenci USA i Rosji. Na uroczystościach nie pojawili się również liderzy największych państw UE: Angela Merkel, Emmanuel Macron czy Boris Johnson. Nie wysłali oni na Słowację nawet swoich ministrów spraw zagranicznych. Ponadto w Bańskiej Bystrzycy zabrakło wysokich przedstawicieli UE. Zaskakująca była absencja prezydenta Białorusi, Aleksandra Łukaszenki, zaproszonego osobiście przez przewodniczącego Rady Narodowej, i lidera prorosyjskiej Słowackiej Partii Narodowej (SNS) Andreja Danki. Jedynym wysokiej rangi politykiem, który pojawił się na uroczystościach w Bańskiej Bystrzycy, był – mający słowackie korzenie – premier Czech Andrej Babiš. Polskę reprezentował na Słowacji wicemarszałek Senatu Marek Pęk z Prawa i Sprawiedliwości. W uroczystościach wzięły udział również delegacje niższego szczebla z Węgier, Rumunii i Federacji Rosyjskiej.
Różne wizje Słowacji. Obchody SNP w Bańskiej Bystrzycy w wymiarze międzynarodowym pokazały słabość słowackiej dyplomacji. Zdaniem słowackich ekspertów, jest to efekt prowadzonej od lat przez obecny rząd słowacki niekonsekwentnej polityki zagranicznej. Z jednej strony władze słowackie deklarują bezalternatywność dla prozachodniej orientacji w polityce zagranicznej Słowacji. Z drugiej zaś – od lat 90. XX w. część elit słowackich promuje geopolityczną koncepcję definiującą rolę Słowacji jako „mostu” między Wschodem a Zachodem. Wschód jest w tym sensie rozumiany jako Federacja Rosyjska, państwa postsowieckie, ewentualnie Chiny. Obecnie za najbardziej prorosyjskiego polityka na Słowacji uważa się przewodniczącego parlamentu Andreja Dankę. Według słowackich mediów Rosja zajęła drugie miejsce w rankingu państw najczęściej odwiedzanych przez tego polityka w obecnej kadencji parlamentu. W samym 2019 r. Danko trzykrotnie oficjalnie przebywał w Federacji Rosyjskiej. Jego bliski współpracownik i nominant SNS, minister obrony Peter Gajdoš, wymusił na słowackim rządzie zgodę na kontynuowanie do końca 2023 r. współpracy z rosyjską firmą serwisującą słowackie myśliwce MiG-29. Równie intensywnie kształtują się aktualne relacje słowacko-białoruskie. Słowacja należy do nieformalnej koalicji państw, które współdziałają na forum UE w kształtowaniu elastycznej polityki nacisku na Białoruś. Stosunki słowacko-białoruskie nie są też obciążone zaszłościami historycznymi. Słowaków i Białorusinów łączy bliskość kulturowa, która miała duży wpływ na kształtowanie tożsamości narodowej obydwu narodów. Na wzajemne postrzeganie pewien wpływ mają również doświadczenia II wojny światowej i udział Białorusinów w SNP.
Uroczystości w Bańskiej Bystrzycy zostały przede wszystkim wykorzystane przez słowackich polityków w bieżącym sporze politycznym. Prezydent Zuzana Čaputová podkreśliła, że bez SNP Słowacja nie miałaby dzisiaj tradycji demokratycznych. Przypomniała, że w powstaniu walczyli jednocześnie konserwatywni zwolennicy wspólnego państwa czechosłowackiego i słowaccy nacjonaliści, komuniści i zwolennicy demokracji, katolicy, ewangelicy, Romowie i Żydzi. Zdaniem Čaputovej, Słowacy powinni mieć także dzisiaj siłę i odwagę, by zgodnie ze spuścizną powstania bronić wartości demokratycznego państwa prawa. Premier Pellegrini apelował, aby młodych ludzi uczyć tolerancji, a także zrozumienia, do czego może doprowadzić faszyzm. Dodał, że obecnie ekstremiści mają szczególnie duży wpływ na młodzież. Danko postawił w swoim przemówieniu znak równości między ekstremizmem faszystowskim a liberalizmem. Podkreślił rolę, jaką w SNP odegrali przedstawiciele partii komunistycznej, w tym późniejszy sekretarz generalny Komunistycznej Partii Czechosłowacji, prezydent Gustáv Husák. Szczególne słowa podziękowania za pomoc udzieloną powstaniu Danko skierował do obecnej w Bańskiej Bystrzycy delegacji Federacji Rosyjskiej.
Wnioski. Uroczystości w Bańskiej Bystrzycy okazały się wydarzeniem o charakterze lokalnym. Zostały przyćmione przez zorganizowane w Warszawie obchody 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej, w których udział wzięli m.in. prezydent Niemiec, wiceprezydent USA, kanclerz Niemiec. Nieskuteczność słowackiej dyplomacji w Bańskiej Bystrzycy udowodniła, że Słowacja de facto nie stanowi żadnego łącznika między Wschodem a Zachodem. Jest małym państwem środkowoeuropejskim, które często ma problem z precyzyjnym określeniem swojej orientacji w polityce zagranicznej.
Dla wielu polityków w Europie Środkowej, w tym na Słowacji, spotkanie z prezydentem USA jest dowodem na ich silną pozycję w polityce międzynarodowej. Administracja Stanów Zjednoczonych zdaje sobie z tego sprawę i uważnie obserwuje politykę zagraniczną poszczególnych państw regionu. Absencja prezydenta Trumpa może wynikać z różnych powodów, w tym m.in. ze zbyt małej rangi wydarzenia z perspektywy amerykańskiej. Można także założyć, że ze względu na prorosyjskie działania niektórych polityków słowackich Trump swoją obecnością nie chciał udzielać poparcia Pellegriniemu lub Dance w zbliżającej się kampanii parlamentarnej na Słowacji. Nieobecność na Słowacji najwyższych przedstawicieli władz rosyjskich uzasadnić można m.in. zdecydowanie prozachodnią orientacją prezydent Čaputovej. Zastanawiająca jest absencja prezydenta Białorusi – państwa o podobnym potencjale co Słowacja. Zauważalny był również brak liderów z Polski i Węgier, co mogło wynikać m.in. ze skomplikowanej sytuacji przedwyborczej na Słowacji, niechęci do politycznego angażowania się partnerów z Grupy Wyszehradzkiej i niedocenienia rangi uroczystości.
Przemówienia polityków słowackich miały w dużym stopniu charakter wyborczy i były skierowane na polityczny rynek wewnętrzny. Zauważalna była w nich obawa przed rosnącym ekstremizmem prawicowym, widoczna ponad podziałami politycznymi. Największe kontrowersje wzbudził przewodniczący parlamentu Andrej Danko, który zaprezentował się na uroczystościach jako polityk antyliberalny i prorosyjski.
Łukasz Lewkowicz
Komentarze IEŚ 63 (63/2019)
Niewykorzystana szansa słowackiej dyplomacji: obchody 75. rocznicy wybuchu Słowackiego Powstania Narodowego