W wydaniu „Dziennika Gazety Prawnej” z 5 grudnia 2019 r. (nr 235/2019) można było przeczytać opinię dr. Dominika Héjja z Zespołu Wyszehradzkiego IEŚ nt. stanowiska Węgier prezentowanego w czasie szczytu Sojuszu Północnoatlantyckiego w Londynie:
Putinowi świeczka, Trumpowi ogarek
dr Dominik Héjj
analityk Instytutu Europy Środkowej, twórca portalu Kropka.hu
„W szczycie NATO udział bierze także premier Viktor Orbán, który w kolejnym tygodniu uda się do Tokio” – tak brzmiała wczoraj informacja zamieszczona w jednej z sympatyzujących z Fideszem gazet. O obecności premiera w Londynie wiadomo jednak niewiele. Agencja MTI informowała jedynie o uroczystości w węgierskiej ambasadzie, w czasie której premier wręczył odznaczenia państwowe. Widać go także na wspólnym zdjęciu z królową Elżbietą II oraz przed drzwiami przy Downing Street 10.
Kiedy we wtorek płynęły już pierwsze komunikaty dotyczące sporu w łonie NATO, Orbán na portalu społecznościowym zamieszczał zdjęcia z fabryki papryki na Węgrzech. Niemal w tym samym czasie prezydent Rosji Władimir Putin wydawał w Soczi komunikat o szkodliwości rozszerzania NATO oraz jego zaangażowania w Europie Środkowej i państwach bałtyckich.
O szczycie mówił jedynie szef dyplomacji Péter Szijjártó. Polityk, który już tradycyjnie w przeddzień ważnych spotkań z politykami zachodnimi rozmawiał z szefem Gazpromu o nowej, długoletniej umowie gazowej. W jednym z wystąpień Szijjártó stwierdził, że wyzwaniem dla Sojuszu powinno być przeciwdziałanie terroryzmowi. Oznacza to zatem, że NATO powinno mieć na uwadze nie tylko Wschód, lecz także Południe.
Słowa te brzmią szczególnie dobitnie w kontekście postulatów Europy Środkowej. Brak aktywności premiera w czasie szczytu NATO nie był przypadkiem, a kalkulacją i przemyślanym działaniem. Budapeszt dba o dobre relacje z Putinem i Recepem Erdoğanem; obaj gościli w węgierskiej stolicy odpowiednio 30 października i 7 listopada. Poza Bułgarią to właśnie Węgrzy komunikowali, że inwazja turecka na Syrię leży w interesie Budapesztu, bo wstrzymuje nielegalnych migrantów. Mimo to Budapeszt nie uznał kurdyjskich organizacji za terrorystyczne.
Węgierskie media podkreślają, że reset w relacjach z Rosją miał postulować prezydent Emmanuel Macron, oficjalnie zatem to nie stanowisko Orbána jest prorosyjskie, a Francji. Oznacza to, nie po raz pierwszy zresztą, że premier Węgier będzie mógł powiedzieć, iż wpisuje się tylko w główny nurt polityki. Dla Orbána NATO to Donald Trump. W maju premier gościł w Waszyngtonie. Węgry mają łożyć 2 proc. PKB na armię w 2026 r., a na razie zadeklarowały zakup myśliwców bojowych F-35, które mają zastąpić wysłużone gripeny. Ocieplenia z USA nie ma, chociaż fakt niekrytykowania przez amerykańskie władze poczynań węgierskiego rządu to już dużo.
Najciekawszym z perspektywy Węgier wydarzeniem była deklaracja szefa MSZ Ukrainy Wadyma Prystajki, który powiedział „Jewropejśkiej Prawdzie”, że Węgry zaniechają blokowania integracji Kijowa z NATO. Ma się tak stać po tym, jak ukraiński parlament zajmie się nowelizacją ustawy edukacyjnej, która od 2017 r. stanowi kość niezgody między Węgrami a Ukrainą. Postawa premiera wpisuje się w tworzenie trudnych do połączenia sojuszy z Chinami, Niemcami, Rosją, Turcją i USA. W tym układzie pozostaje im jednak coraz mniej miejsca na balansowanie w przewidywalny dla partnerów sposób.
„Putinowi świeczka, Trumpowi ogarek” – opinia dr. Dominika Héjja z Zespołu Wyszehradzkiego IEŚ w „Dzienniku Gazecie Prawnej” nr 235/2019, 5.12.2019