Zespół narracji historycznych i historii stosowanej
25 lutego 2025
Oleksandr Avramchuk
Komentarze IEŚ 1299 (39/2025)

Jałta 2.0. Nowe zasady czy koniec zasad?

Jałta 2.0. Nowe zasady czy koniec zasad?

ISSN: 2657-6996
Komentarze IEŚ 1299
Wydawca: Instytut Europy Środkowej
Słowa kluczowe: , ,

W ostatnich tygodniach coraz częściej słychać głosy polityków i komentatorów ostrzegające przed widmem nowej Jałty, które zdaje się unosić nad Europą. Powodem tych obaw są nie tylko pierwsze oficjalne rozmowy między Rosją a Stanami Zjednoczonymi na temat wojny rosyjsko-ukraińskiej, ale także obchodzona hucznie przez Rosję 80 rocznica konferencji krymskiej. Odbyła się ona w dniach 4-11 lutego 1945 r., gromadząc przy jednym stole przywódców Wielkiej Trójki: Franklina Delano Roosevelta, Winstona Churchilla i Józefa Stalina. Ustalenia przyjęte podczas tego spotkania na długie dekady przesądziły o losach Europy Środkowo-Wschodniej, pozostawiając jej kraje w radzieckiej strefie wpływów. Decyzje podjęte za plecami „małych” narodów w imię interesów wielkich mocarstw ukształtowały powojenny porządek kontynentu, którego symbolem stała się żelazna kurtyna. W oczach narodów Europy Środkowo-Wschodniej Jałta nie była kompromisem ani dyplomatycznym sukcesem – stała się synonimem zdrady sojuszników, którzy dla własnych korzyści przymknęli oczy na wartości, o które rzekomo walczyli.

Jako pierwszy wątek jałtański poruszył już w grudniu 2024 r. prezydent Finlandii Alexander Stubb. Ostrzegł wówczas, że Europa stoi przed kluczowym wyborem: „moment jałtański czy helsiński?”. W ten sposób nawiązał nie tylko do rocznicy konferencji krymskiej, ale także do innego istotnego wydarzenia w powojennej historii europejskiej współpracy – Aktu końcowego Konferencji w Helsinkach z 1975 r.[1] Z kolei minister spraw zagranicznych Ukrainy Andrij Sybiha wezwał społeczność międzynarodową, by nie dopuściła do stworzenia przez Rosję stref wpływów na wzór „nowej konferencji jałtańskiej”[2]. Podsumowując obawy europejskich polityków w kontekście pomysłów Donalda Trumpa na szybkie osiągnięcie pokoju, francuski „Le Figaro” przypomina o „dyplomacji, w której wielcy dzielą świat, nie zadając sobie trudu konsultowania się z małymi”[3].

Jałta – symbol i apogeum międzynarodowej potęgi Moskwy – nagle ożyła w rosyjskim dyskursie politycznym i analitycznym. Z okazji 80 rocznicy konferencji Federalna Służba Bezpieczeństwa Rosji odtajniła część dokumentów dotyczących jej przygotowań. Ponieważ argumenty historyczne odgrywają istotną rolę w rosyjskiej strategii komunikacji międzynarodowej, ujawnienie nowych materiałów stanowi nie tylko gest archiwalny, lecz także element politycznej narracji Kremla. To okazja do przypomnienia, że – podobnie jak w 1945 r. – najważniejsi globalni gracze mogą wspólnie za zamkniętymi drzwiami wypracować nową konfigurację porządku światowego, co według Moskwy miałoby zapobiec dalszej eskalacji konfliktu z Zachodem[4].

Odtajnieniu dokumentów towarzyszyło szereg inicjatyw kulturalnych i naukowych. W ramach obchodów wydano publikacje okolicznościowe, zorganizowano konferencje oraz wystawy fotografii, które odbyły się w kilku miastach Federacji Rosyjskiej, jak również na terytorium okupowanego Krymu[5]. W Pałacu Liwadyjskim w Jałcie – miejscu historycznych rozmów Wielkiej Trójki – odbyła się także prezentacja książki przewodniczącego rosyjskiej komisji parlamentarnej ds. budownictwa państwowego Pawła Kraszeninnikowa, zatytułowanej wymownie: Na drodze do supermocarstwa[6]. W podobnym duchu szef krymskiego parlamentu Władimir Konstantinow stwierdził, że decyzje konferencji jałtańskiej „są bezpośrednią wskazówką dla nowych pokoleń polityków – jak postępować w tej czy innej sprawie, co robić i z kim negocjować”[7].

Motyw wielkiego porozumienia, które „w końcu” uznaje „uzasadnione” prawo Rosji do jej szczególnej roli w zapewnianiu globalnego bezpieczeństwa, pojawił się również na forum Międzynarodowego Klubu Wałdaj – kluczowej rosyjskiej platformy służącej wzmacnianiu więzi z elitami zarówno Zachodu, jak i Wschodu. 12 lutego 2025 r. odbyła się tam debata z udziałem stałych bywalców rosyjskich kuluarów analitycznych: brytyjskiego politologa Richarda Sakwy z University of Kent, estońskiego prawnika sympatyzującego z Kremlem Reina Müllersona oraz Christiana Whitona z amerykańskiego konserwatywnego think tanku Center for the National Interest. Wypowiedzi uczestników wpisywały się w głoszoną od lat rosyjską tezę o upadku „politycznego Zachodu” i propagowały ideę wielobiegunowości, rozumianej jako brak ingerencji wielkich mocarstw w sprawy wewnętrzne innych państw oraz uznanie ich interesów w wyznaczonych strefach wpływów. Podejście nowej administracji USA określono jako „zdrowe”, podkreślając, że pokojowe współistnienie Rosji i Stanów Zjednoczonych od dawna stanowiło jeden z fundamentów amerykańskiego realizmu politycznego. W wypowiedziach wybrzmiał jednocześnie postulat, że nowy układ nie będzie możliwy bez uwzględnienia pozycji Chin. Z kolei Europa – a zwłaszcza Europa Środkowa – w analitycznych konstrukcjach uczestników Klubu Wałdajskiego pozostaje przedmiotem, a nie podmiotem debaty i nie zasługuje na miejsce przy stole podczas dyskusji nad formułą „nowej Jałty”[8]. Według słów Siergieja Karaganowa, innego członka Klubu Wałdajskiego oraz bliskiego doradcy Władimira Putina, Rosja będzie dążyć do „złamania kręgosłupa Europy”[9].

Kulminacją kampanii informacyjnej w celu aktualizacji idei porozumienia wielkich mocarstw był artykuł ministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa. W tekście opublikowanym w blisko związanym z Kremlem czasopiśmie „Rosja w globalnej polityce” Ławrow wezwał do powrotu do jałtańsko-poczdamskiego modelu porządku światowego, przypisującego Moskwie rolę samodzielnego ośrodka siły. Zdaniem Ławrowa, wraz z upadkiem ZSRR „zasady jałtańskie” zostały złamane, a „ekspansja” NATO na wschód stanowiła dowód na dążenie Zachodu do globalnej dominacji. Wojnę przeciwko Ukrainie tłumaczył koniecznością przeciwstawienia się geopolitycznej penetracji Europy Wschodniej przez Waszyngton. Z perspektywy Kremla Rosja dąży do przywrócenia „sprawiedliwej” polityki wielkomocarstwowej, ustalonej przez zwycięzców wojny podczas spotkania Wielkiej Trójki w Jałcie. W nowym porządku powinna istnieć przestrzeń dla Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz prawa weta stałych członków Rady Bezpieczeństwa – nie jako „przywileju” pięciu mocarstw, lecz jako narzędzia kompromisu opartego na „równowadze interesów”. Jałta 2.0, według tej wizji, powinna opierać się na zasadzie suwerennej równości mocarstw, przy czym żadne z nich nie może rościć sobie prawa do definiowania normatywnych wzorów ustroju politycznego[10].

Rosyjskie przywództwo postrzega siebie jako prawowitego spadkobiercę imperium radzieckiego. Uznaje rozpad ZSRR za największą geopolityczną katastrofę XX wieku, a jednocześnie złamanie przez Waszyngton zasad ustalonych w Jałcie. Agresywna polityka Władimira Putina stanowi próbę odwrócenia konsekwencji 1991 r. Tzw. ultimatum Siergieja Ławrowa z grudnia 2021 r., poprzedzające pełnoskalową inwazję na Ukrainę, było propozycją nowego wielkiego układu. W swoich żądaniach Moskwa nie ograniczała się jedynie do przyszłości Ukrainy, jej granic i suwerenności – postulowała również rewizję statusu państw Europy Środkowej, które po 1945 r. znalazły się w radzieckiej strefie wpływów, a w 1999 r. przystąpiły do NATO. Podobnie jak Jałta 1.0, jej współczesna odsłona nie powinna – w ocenie Kremla – ograniczać się wyłącznie do tzw. bliskiej zagranicy – dawnych republik ZSRR. Dziś Moskwa dąży nie tylko do uzyskania akceptacji Zachodu dla okupacji około 20% terytorium Ukrainy oraz ograniczenia jej suwerenności, lecz przede wszystkim do zasadniczej zmiany układu sił w Europie Środkowej. Celem jest zapewnienie Rosji roli decyzyjnego gracza w polityce europejskiej i globalnej.

Z perspektywy Kremla każde „zwycięstwo” w wielkiej wojnie powinno zostać uwieńczone strategicznym porozumieniem określającym nowy status Rosji na arenie międzynarodowej. Rosyjska elita polityczna często odwołuje się do triumfów nad Napoleonem (1815) i Hitlerem (1945), które zakończyły się „koncertem mocarstw”, znacząco wzmacniającym pozycję Rosji w Europie. Wobec sytuacji na linii frontu i w zachodnich kuluarach dyplomatycznych Moskwa sądzi, że nadchodzi kolejne „zwycięstwo” – tym razem nie tyle nad Ukrainą, co nad dotychczasowym porządkiem opartym na zasadach prawa międzynarodowego (rule-based international order). Oficjalne rozpoczęcie rozmów rosyjsko-amerykańskich w Arabii Saudyjskiej („Komentarze IEŚ”, nr 1289) jawi się Kremlowi jako odejście od prymatu „liberalnego internacjonalizmu” na rzecz układu sił opartego na „równowadze interesów” mocarstw. Deklaracje prezydenta Donalda Trumpa, odwołujące się do historycznych precedensów współpracy Waszyngtonu i Moskwy, zwieńczonej „wspólnym” zwycięstwem w II wojnie światowej, dodają Kremlowi odwagi w dążeniu do uzyskania maksymalnych ustępstw ze strony USA. W tym duchu Moskwa kusi Waszyngton wizją „Jałty 2.0”.

Liczne w ostatnich tygodniach odniesienia do konferencji jałtańskiej to nie tylko nawiązanie historyczne, lecz także przypomnienie, że między USA a Rosją nadal istnieje przestrzeń do „konstruktywnej współpracy”. Wpływowi rosyjscy analitycy i dyplomaci wpisują się w antyeuropejską retorykę republikańskiej administracji Białego Domu. Nowa odsłona Jałty zakłada bowiem zasadniczą zmianę składu Wielkiej Trójki – Europa, zarówno jako Unia Europejska, jak i poszczególne państwa, nie będzie już miała miejsca przy stole wielkich mocarstw. Trzecim „wielkim” graczem, obok USA i Rosji, mają być natomiast Chiny rządzone przez Xi Jinpinga. Antyeuropejskość staje się zatem jednym z kluczowych aspektów rosyjskiej strategii komunikacyjnej. Przygotowując grunt pod decydujące osobiste spotkanie Trumpa i Putina, rosyjska propaganda niemal z dnia na dzień zmieniła swój antyamerykański ton na antyeuropejski. Podczas gdy Amerykanom sprzedaje się wizję wzajemnie korzystnej współpracy gospodarczej w regionie Arktyki czy w kontekście amerykańsko-chińskiej konfrontacji, główną przeszkodą pozostają Ukraina i Europa – elementy blokujące realizację amerykańsko-rosyjskiej idylli.

Moskwa prezentuje wybiórczą interpretację Jałty – akceptuje ideę zakulisowych porozumień wielkich mocarstw, lecz pomija zasady, które im towarzyszyły. Wbrew założeniom strony rosyjskiej Jałta 2.0 jest w istocie zaprzeczeniem Jałty 1.0. Przyjęcie rosyjskich żądań w ich kształcie maksymalistycznym nie tylko ostatecznie skompromitowałoby prawo międzynarodowe, w tym Kartę Narodów Zjednoczonych, lecz także upokorzyłoby ONZ – instytucję powołaną na mocy ustaleń Jałty 1.0 – oraz cały system traktatów wielonarodowych. Nawet jeśli Putinowi nie uda się odbudować imperialnej potęgi Rosji na miarę stalinowskiego ZSRR, sama droga do Jałty 2.0 powinna w dłuższej perspektywie podważyć globalną dominację Zachodu. Po aneksji Krymu w 2014 r. eksperci związani z Kremlem w ramach Klubu Wałdajskiego przedstawili strategiczny raport zatytułowany Nowe zasady lub świat bez zasad[11]. Wybór Putina najwyraźniej padł na tę drugą opcję. Rosja – gospodarczo i demograficznie osłabiona, a także zacofana technologicznie – nie dąży do ustanowienia nowego ładu, nawet dalekiego od liberalnych zasad. Przeciwnie, w jej interesie jest chaos w porządku międzynarodowym, ponieważ stabilność globalnego systemu oznaczałaby powolną erozję współczesnego rosyjskiego reżimu i uwypukliłaby jego konkurencyjną słabość wobec Stanów Zjednoczonych i Chin. Innymi słowy Jałta 2.0 nie jest celem samym w sobie ani próbą stworzenia wielobiegunowego, ale stabilnego porządku międzynarodowego. To raczej strategia wstrząśnięcia światem Zachodu w momencie, gdy jeden z filarów systemu – USA – wycofuje się z globalnego prymatu.

Wnioski

  • Podobnie jak w 1945 r., państwa Europy Środkowej stoją dziś przed trudnym wyzwaniem: jak skutecznie zakomunikować zachodnim sojusznikom brak zgody na powtórną Jałtę? Jednym z możliwych działań jest szeroko zakrojona kampania demaskowania rosyjskich narracji historycznych. W tym kontekście rezolucja Parlamentu Europejskiego, przyjęta 23 stycznia 2025 r., słusznie zwraca uwagę na zagrożenia płynące z rosyjskiej machiny propagandowej oraz wzywa do skoordynowanej polityki przeciwdziałania dezinformacji historycznej na poziomie europejskim. Działania na forum unijnym to jednak tylko jedna z możliwych ścieżek. Obok argumentów aksjologicznych, silnie obecnych w polskiej i środkowoeuropejskiej krytyce Jałty, warto w debacie politycznej i eksperckiej podkreślać również racje wynikające z realistycznej szkoły stosunków międzynarodowych. Współczesna Rosja jest bowiem jedynie bladym cieniem stalinowskiego ZSRR, choć nadal rozumie tylko język siły. Przeciwstawiając się „nowej Jałcie”, należy wskazywać na długofalowe negatywne konsekwencje zakulisowych porozumień wielkich mocarstw oraz ich potencjalną niestabilność – zwłaszcza jeśli interesy państw Unii Europejskiej zostaną pominięte. W międzynarodowych debatach dotyczących II wojny światowej należy przypominać, że Rosja Putina jest jedynie jednym z wielu spadkobierców wielonarodowego Związku Radzieckiego.
  • Ponieważ debata o „nowej Jałcie” w dużej mierze koncentruje się na polityce Zachodu wobec Rosji po zakończeniu zimnej wojny, a zwłaszcza na rozszerzeniu NATO, polski głos nie powinien pozostać niemy. W zachodnich dyskusjach narasta tendencja do tłumaczenia agresywnej polityki Rosji reakcją na „rusofobię” Europy Środkowej oraz rzekomo wadliwą polityką „ekspansji” NATO. Wobec tego polscy analitycy i historycy powinni aktywniej uczestniczyć w tych debatach – zarówno na forum prestiżowych konferencji międzynarodowych, jak i na łamach wpływowych czasopism. Warto również rozważyć instytucjonalne i finansowe wsparcie dla publikacji historycznych, które mogą mieć wpływ na zachodnią debatę o polityce międzynarodowej. Tylko wydania opublikowane przez renomowane amerykańskie oficyny uniwersyteckie mają szansę trafić na biurka decydentów i wpływowych analityków. Od dawna należało przygotować rzetelne monografie przedstawiające z polskiego punktu widzenia Jałtę czy historię przystąpienia państw Europy Środkowo-Wschodniej do NATO – uwzględniające wrażliwość regionu, ale adresowane do międzynarodowego odbiorcy. Towarzyszyć im powinna prowadzona z perspektywy realizmu debata o znaczeniu państw wschodniej flanki dla siły Paktu Północnoatlantyckiego. Umiejętnie prowadzona dyplomacja historyczna, zarówno ze strony Polski, jak i całego regionu, może skutecznie podważyć rosyjski monopol na interpretację historii oraz jego wykorzystywanie do legitymizacji agresywnych działań na arenie międzynarodowej.

[1] https://www.ft.com/content/306303a0-6a1a-4ec2-859d-a94b130e74eb

[2] https://www.ukrinform.ua/rubric-polytics/3956222-vimogi-putina-vstanoviti-sferi-vplivu-na-novij-alti-maut-buti-vidhileni-sibiga.html

[3] https://www.lefigaro.fr/vox/monde/renaud-girard-il-y-a-du-yalta-dans-l-air-20250203

[4] https://tass.ru/obschestvo/23045425

[5] https://www.culture.ru/events/5408085/vystavka-yalta-1945-v-obektive-fotoreportera

[6] https://nts-tv.com/news/k-80-letiyu-yaltinskoy-konferentsii-v-livadii-prez-53724/

[7] https://new.crimiz.ru/rubriki/90-predsedatel-gossoveta/24249-vladimir-konstantinov-resheniya-yaltinskoj-konferentsii-yavlyayutsya-pryamoj-podskazkoj-novym-pokoleniyam-politikov

[8] https://valdaiclub.com/multimedia/video/the-80th-anniversary-of-the-yalta-conferencev/

[9] https://globalaffairs.ru/articles/slomat-hrebet-evrope-karaganov/

[10] https://globalaffairs.ru/articles/ustav-oon-lavrov/

[11] https://eng.globalaffairs.ru/articles/new-rules-or-no-rules-xi-annual-valdai-discussion-club-meeting-participants-report/

Opinie wyrażone w publikacji prezentują wyłącznie poglądy autora i nie mogą być utożsamiane ze stanowiskiem Instytutu Europy Środkowej.

Oleksandr Avramchuk – autor komentarza gościnnego.

Udostępnij