Inwazja wojsk rosyjskich na Ukrainę – temat priorytetowy w debacie publicznej – wywołała w Republice Czeskiej bezprecedensową falę solidarności, zarówno społecznej, jak i politycznej. Od początku wojny Czechy, które zajmują jednoznaczne proukraińskie stanowisko, podejmują działania mające na celu wsparcie Ukrainy. Podobne podejście do konfliktu rosyjsko-ukraińskiego ma Słowacja, której władze od końca lutego angażują się w pomoc polityczną, militarną i humanitarną dla Ukrainy. Ponadto istnieje duże przyzwolenie społeczeństwa słowackiego na udzielanie wsparcia uchodźcom. Natomiast zdecydowanie odmienne, niejednoznaczne stanowisko wobec wojny w Ukrainie zajmują Węgry. Władze węgierskie, z jednej strony, potępiły rosyjską agresję i poparły dotychczasowe sankcje UE, z drugiej zaś – nie rozluźniły więzów z Rosją, a jednocześnie deklarują brak poparcia dla działań unijnych wymierzonych w rosyjski sektor energetyczny.
Republika Czeska. Pierwsze działania na rzecz wsparcia Ukrainy koalicyjny rząd Petra Fiali (ODS) podjął jeszcze przed początkiem konfliktu zbrojnego, wysyłając do Ukrainy pociski artyleryjskie o wartości 36,6 mln CZK (ok. 1,7 mln USD). Stanowisko Republiki Czeskiej potwierdziła symboliczna wizyta ministra spraw zagranicznych Jana Lipavskiego (Piraci), który wraz z szefami dyplomacji Słowacji Ivanem Korčokiem i Austrii Alexandrem Schallenbergiem odwiedził na początku lutego Kijów i Donbas. Już wtedy Jan Lipavský podkreślił prawo Ukrainy do decydowania o swojej przynależności do Zachodu, w tym zbliżenia z UE oraz NATO.
Atak Federacji Rosyjskiej na Ukrainę zintensyfikował działania czeskich władz. Dzień po ataku Rosji na Ukrainę rząd Republiki Czeskiej zatwierdził możliwość transferu wojsk z innych państw NATO przez terytorium Republiki Czeskiej, gwarantując równocześnie świadczenie niezbędnych usług logistycznych. Minister obrony Jana Černochová (ODS) zadeklarowała zaś gotowość do mobilizacji czeskich sił szybkiego reagowania. Trzy dni po rozpoczęciu konfliktu rząd Republiki Czeskiej zdecydował o kolejnym wsparciu dla Ukrainy, której przekazano pistolety, karabiny szturmowe, karabiny maszynowe i snajperskie, a także milion pocisków.
Znaczącym gestem była również wizyta premiera Republiki Czeskiej Petra Fiali, który wraz z premierem Polski Mateuszem Morawieckim i wicepremierem Jarosławem Kaczyńskim oraz premierem Słowenii Janezem Janšą 15 marca br. odwiedził Kijów. Politycy spotkali się wówczas m.in. z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Wizytę tę premier Fiala określił jako wyraz solidarności i dodał, że miała ona wymiar zarówno symboliczny, jak i pragmatyczny. Ukrainie dano do zrozumienia, że może liczyć na wsparcie, a ponadto omówiono takie kwestie, jak sankcje i ich skuteczność, pomoc humanitarna, pomoc wojskowa oraz dalsze kroki dyplomatyczne.
Mimo że Republika Czeska nie jest głównym kierunkiem uchodźczym, państwo to stoi w obliczu największego od zakończenia II wojny światowej kryzysu z tym związanego. Według szacunkowych danych do Czech przybyło ok. 300 tys. osób z Ukrainy. W odpowiedzi na kryzys uchodźczy władze Republiki Czeskiej przygotowały pakiet trzech ustaw, określanych jako „Lex Ukrajina”, mających regulować zasady pobytu i zatrudniania uchodźców, ubezpieczenia zdrowotnego, korzystania ze świadczeń socjalnych i edukacji, a tym samym sprzyjających jak najlepszemu zarządzaniu powstałym kryzysem.
Agresja Rosji na Ukrainę i stanowcze polityczne stanowisko Republiki Czeskiej zjednoczyły dość spolaryzowane czeskie społeczeństwo. Według badań agencji Median z początku marca, 87% Czechów stanowczo potępia agresję Federacji Rosyjskiej, zaś według analiz agencji STEM/MARK z końca lutego, 97% obywateli Czech deklaruje potrzebę pomocy uchodźcom (67% ankietowanych wskazało, że Czechy powinny pomóc każdemu uchodźcy, a 30% opowiedziało się za pomocą przynajmniej części uchodźców).
Słowacja. Władze słowackie cały czas wspierają politycznie, militarnie i humanitarnie zaatakowaną przez Rosję Ukrainę. Jednocześnie niejasne jest stanowisko części polityków opozycji (np. ze Smer-SD, Republiki, ĽSNS) opowiadających się m.in. za zachowaniem neutralności Słowacji. Ponadto premier Słowacji Eduard Heger (OĽaNO) nie wziął udziału w wyjeździe premierów Republiki Czeskiej, Polski i Słowenii do atakowanego przez Rosjan Kijowa. Poinformował opinię publiczną, że konsultował się w tej sprawie ze swoimi służbami bezpieczeństwa, które zdecydowanie odradziły mu ten wyjazd. Po krytyce medialnej, która spadła za to na Hegera, zmienił zdanie i przyznał, że powinien jednak pojechać ze swoimi partnerami z Europy Środkowej.
9 marca rząd Słowacji wyraził zgodę na przyjazd 2100 żołnierzy NATO, którzy utworzą międzynarodową grupę bojową wzmacniającą wschodnią flankę Sojuszu. Zadeklarowano, że będzie to 100 Polaków, 700 Niemców, 600 Czechów, 400 Amerykanów i 200 Holendrów. Zagraniczni żołnierze mają mieć ze sobą sprzęt, którego nie mogą zapewnić siły zbrojne Słowacji, w tym system rakietowy MIM-104 Patriot. Stronie słowackiej mają być także przekazane systemy radarowe Sentinel, zmodernizowane czołgi T-72, transportery opancerzone, drony. Pobyt żołnierzy jest bezterminowy.
20 marca minister obrony Słowacji Jaroslav Naď (OĽaNO) potwierdził przybycie pierwszych jednostek odpowiedzialnych za rozmieszczenie systemu rakietowego Patriot, za udostępnienie którego odpowiadają rządy Niemiec i Holandii. Tymczasowo system ma zostać umieszczony w bazie lotniczej Sliač. Cały czas konsultowane są jednak przez ekspertów inne lokalizacje, umożliwiające objęcie ochroną jak największej części terytorium Słowacji.
W zamian za przyjęcie rakiet Patriot władze słowackie dopuściły możliwość przekazania Ukrainie własnego systemu rakietowego S-300. W odpowiedzi Rosja poinformowała, że po przejęciu systemu przez stronę ukraińską stanie się on jej celem militarnym, a także dodała, że takie przekazanie będzie nielegalne. Słowacja stoi więc obecnie przed dylematami związanymi z ewentualnym, bezpiecznym transportem elementów S-300 na terytorium Ukrainy oraz łączącym się z tym dalszym pogorszeniem relacji słowacko-rosyjskich.
Kontynuowana jest pomoc humanitarna dla Ukrainy. Według danych UNHCR z 23 marca, granicę słowacko-ukraińską przekroczyło ponad 260 tys. osób. W związku z tym 16 marca rząd Słowacji przyjął pakiet zmian legislacyjnych, tzw. „Lex Ukrajina”. Dzięki zawartym w nim zmianom Ukraińcy mają mieć ułatwioną możliwość podejmowania pracy, korzystania z opieki zdrowotnej, znalezienia mieszkania i otrzymywania wsparcia finansowego od państwa. Szczególnie istotne ma być skrócenie terminu uznawalności wykształcenia medycznego, a ponadto lekarze z Ukrainy będą mogli pracować na Słowacji także w ramach tymczasowych staży.
Zgodnie z nowym prawem każdy uchodźca, który przedstawi zaświadczenie o tymczasowym zamieszkaniu, będzie miał prawo do opieki medycznej. Znane są również szczegóły dotyczące dodatku mieszkaniowego dla osób prywatnych przyjmujących uchodźców. W przypadku mieszkania jednopokojowego będzie to maksymalnie 500 EUR miesięcznie, dwupokojowego – 750 EUR, trzypokojowego – 1000 EUR, a czteropokojowego – 1250 EUR. Dodatek będzie można otrzymać z datą wsteczną, od 26 lutego.
23 marca premier Eduard Heger zapowiedział zorganizowanie w gminie Haniska koło Koszyc we wschodniej Słowacji hubu humanitarnego, który umożliwi regularne wysyłanie pomocy na Ukrainę. Jest to idealne miejsce na węzeł logistyczny, ponieważ posiada zarówno normalne, jak i szerokotorowe linie kolejowe. Po uruchomieniu hubu możliwe będzie wysyłanie dziennie jednego pociągu humanitarnego lub kilku ciężarówek.
Stosunek Słowaków do uchodźców z Ukrainy pokazuje sondaż ośrodka badawczego Focus, przeprowadzony dla „Dennika N” w dniach 22 lutego – 1 marca. Zdecydowana większość mieszkańców Słowacji (85%) uważa, że powinno się przyjąć uchodźców uciekających przed wojną w Ukrainie. Na pytanie, czy uchodźca jako sąsiad przeszkadzałby im, czy nie, otwartość ankietowanych okazała się nieco mniejsza – takie sąsiedztwo nie przeszkadzałoby 71%, a stanowiłoby problem dla niecałych 30% badanych.
Przyjmowanie uchodźców w większości popierają wyborcy dwóch głównych partii tworzących koalicję rządową: OĽaNO, SaS, pozaparlamentarnej liberalnej partii Progresywna Słowacja oraz, co ciekawe, prorosyjskiej partii Hlas-SD (poparcie wynosi między 92 a 94% badanych). Trzeci koalicjant, partia Sme rodina, która po raz pierwszy weszła do parlamentu na fali niechęci wobec uchodźców z Syrii i Iraku, ma wśród swoich wyborców nieco mniejsze poparcie w kwestii przyjmowania uchodźców z Ukrainy, ale wciąż wynosi ono 83%. Przeciwko przyjmowaniu ukraińskich uchodźców są przede wszystkim wyborcy największej partii opozycyjnej Smer-SD (28% przeciwników) oraz zwolennicy skrajnie prawicowej partii Republika (33% przeciw).
Węgry. Węgierskie władze od początku marca podkreślają, że nie zgodzą się na sankcje wymierzone w sektor energetyczny, gdyż doprowadziłoby to do wzrostu cen na Węgrzech – tak gazu (w przypadku rozwiązania umowy z Gazpromem), jak i prądu (gdyby zarzucić realizowany przez Rosatom projekt Paks 2). Towarzyszy temu hasło „Węgrzy nie mogą płacić ceny wojny”. Premier Węgier Viktor Orbán (Fidesz) w jednym z wywiadów zaznaczył, że niszczenie relacji z Rosją nie leży w interesie Węgrów, współpracę trzeba kontynuować, ponieważ wojna kiedyś się skończy.
Należy wskazać, że do momentu złożenia tego komentarza węgierskie władze nie podjęły żadnych samodzielnych kroków przeciwko Federacji Rosyjskiej: nie cofnęły „złotych wiz rezydencyjnych” Rosjanom, którzy je nabyli, nie zerwały umowy na produkcję szczepionki Sputnik V na Węgrzech, nie zlikwidowały na Węgrzech siedziby Międzynarodowego Banku Inwestycyjnego (Węgry pozostały jedynym członkiem banku z tego regionu Europy). Symboliczne jest także to, że minister spraw zagranicznych Węgier Péter Szijjártó (Fidesz) wciąż nie oddał Orderu Przyjaźni, który odebrał 30 grudnia 2021 r. w Moskwie z rąk ministra spraw zagranicznych Sergieja Ławrowa (odznaczenie przyznał prezydent Rosji Władimir Putin).
Węgry odmawiają wydania zgody na dostawy broni dla Ukrainy, a także na jej tranzyt przez węgierskie terytorium. Miałoby to szczególne znaczenie w sytuacji, gdyby wojska białoruskie wkroczyły do Ukrainy, próbując przerwać szlaki dostaw broni sojuszników od strony Polski. Zakaz realizowania dostaw Viktor Orbán wpisał w rozporządzeniu z dnia 7 marca. Premier Węgier krytykuje także jakiekolwiek propozycje związane ze zwiększeniem zaangażowania NATO w Ukrainie – tak wprowadzenia strefy no-fly zone, jak i potencjalnego wysłania misji pokojowej. Według Orbána, NATO to sojusz obronny, którego zadaniem jest utrzymywanie bezpieczeństwa w jego granicach, a nie poza nimi. Zdaniem premiera, wprowadzenie strefy zakazu lotów lub misja pokojowa NATO skutkowałyby wojną z Rosją na pełną skalę. Viktor Orbán zgodził się na wysłanie na Węgry dodatkowych sił NATO, jednak we wspomnianym rozporządzeniu jasno wskazał, że budowanie baz jest możliwe wyłącznie na zachód od linii Dunaju.
Warto zwrócić uwagę na wielokrotnie akcentowaną kontestację zdolności obronnych NATO w ramach artykułu 5. Viktor Orbán nie po raz pierwszy podkreślił, że ci, którzy uważają, że Węgry zostaną przez NATO obronione, są w błędzie. Jednocześnie w komunikatach rządu dotyczących sytuacji na węgierskiej granicy podkreśla się, że wojsko dba o to, by uzbrojone oddziały nie przedostały się na Węgry. Z drugiej strony nie definiuje się w żaden sposób tych oddziałów, nie zdając sobie sprawy z konsekwencji takiego działania. Atak zza węgierskiej granicy mógłby bowiem oznaczać uruchomienie artykułu 5 NATO, a tym samym akcję obronną Sojuszu na Węgrzech.
Według danych UNHCR z 23 marca, granicę węgiersko-ukraińską przekroczyło ok. 330 tys. osób. Węgierskie władze podają jednak ponaddwukrotnie wyższą liczbę, co wynika z sumowania liczby osób przekraczających granicę Węgier od strony Ukrainy, ale także Rumunii, co jest nieuzasadnione. Brakuje statystyk, które pokazywałyby, jaki odsetek uchodźców pozostaje na Węgrzech. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że jest to mniejszość węgierska z Zakarpacia, a duża część pozostałych uchodźców z Ukrainy przemieszcza się albo na zachód Europy (Austria, Niemcy), albo na północ, w kierunku Polski.
Węgierskie władze informują, że prowadzą największą akcję humanitarną w historii. Co ciekawe, nazywa się ona „Most Zakarpacki”, co sugeruje, że większość pomocy trafia na przygraniczne tereny, gdzie mieszkają Węgrzy zakarpaccy. Politycy partii rządzącej mówią o potencjalnych ułatwieniach, które będą adresowane do uchodźców. Brak jest jednak obecnie możliwości prowadzenia działań ustawodawczych, ponieważ 3 kwietnia zostaną przeprowadzone na Węgrzech wybory parlamentarne, w związku z czym nie odbywają się już tam posiedzenia Zgromadzenia Krajowego.
Wnioski
Szczepan Czarnecki | Dominik Héjj | Łukasz Lewkowicz
Komentarze IEŚ 567 (79/2022)
(Nie)jedność państw Grupy Wyszehradzkiej wobec agresji rosyjskiej na Ukrainę