Zespół Wschodni
13 listopada 2019

Jakub Olchowski
Komentarze IEŚ 78 (78/2019)

Va banque po mołdawsku

Va banque po mołdawsku

ISSN: 2657-6996
Komentarze IEŚ 78
Wydawca: Instytut Europy Środkowej
Słowa kluczowe: , ,

Nieoczekiwaną koalicję rządową, złożoną z sił prozachodnich i prorosyjskich, sformowaną w czerwcu 2019 r. pod naciskiem USA, Unii Europejskiej i Rosji, traktowano jako sojusz taktyczny, z dużym potencjałem niestabilności. Pierwszy test, jakim były powszechne wybory lokalne, ujawnił rozbieżność interesów strategicznych i uruchomił procesy, które doprowadziły do upadku rządu.

W czerwcu władzę w Mołdawii objęła koalicja o specyficznym charakterze – utworzyły ją ugrupowania polityczne o zasadniczo rozbieżnych celach i tożsamości politycznej. Prorosyjska Socjalistyczna Partia Republiki Mołdawii (PSRM) porozumiała się z liberalnym, prozachodnim blokiem wyborczym ACUM („Teraz”), składającym się z Partii Działania i Solidarności (PAS) oraz Platformy Godność i Prawda (DA). Ta egzotyczna koalicja nie byłaby możliwa bez nacisków ze strony podmiotów zewnętrznych: Unii Europejskiej, Rosji i Stanów Zjednoczonych (zob. Mołdawia – zewnętrzne uwarunkowania wewnętrznego kryzysu, „Komentarze IEŚ”, nr 37/2019).

Test wyborczy. Z uwagi na specyficzny charakter koalicji obserwatorzy zakładali jej taktyczny i nietrwały charakter. W istocie działania rządu koncentrowały się nie tylko na obiecywanych reformach – koalicjanci dzielili także polityczne łupy, a media opisywały skandale. Jednak pierwszym istotnym testem dla rządu miały się stać zaplanowane na jesień powszechne wybory lokalne. Biorąc pod uwagę specyfikę sytuacji politycznej Mołdawii, spodziewano się, że wybory te, pierwsze od czasu sformowania koalicji, będą miały charakter swoistego testu i plebiscytu, a w rezultacie, mimo lokalnego charakteru, wpłyną na sytuację polityczną w całym kraju (wybory lokalne w Mołdawii od lat pozostają w dużym stopniu upartyjnione).

W głosowaniu wybierano 898 merów i 11 580 radnych różnych szczebli. Ponadto w czterech okręgach przeprowadzono uzupełniające wybory parlamentarne. Spokojnie i bez zakłóceń przebiegła zarówno pierwsza tura wyborów 20 października, jak i druga tura – 3 listopada (podczas której wybrano 384 merów w miejscowościach, gdzie rozstrzygnięcia nie przyniosła pierwsza tura). Trzej najwięksi gracze, tj. PSRM, ACUM i PDM (Demokratyczna Partia Mołdawii, której liderem był oligarcha Vladimir Plahotniuc, zanim w wyniku czerwcowych wydarzeń opuścił Mołdawię), zachowali swoją dominującą pozycję, jednak osiągnęli rezultaty poniżej swoich oczekiwań. Wzmocniły się, relatywnie, małe partie opozycyjne, tj. Partia Liberalno-Demokratyczna Mołdawii, Nasza Partia, Partia Șor, Partia Liberalna oraz Partia Komunistów Republiki Mołdawii. Ogólnie najlepszy wynik uzyskała PSRM, wyprzedzając blok ACUM i PDM. Jedynie w siedmiu okręgach (powiatach) – z ogólnej liczby 34 rad okręgowych i gminnych – bezwzględną większość mandatów zdobyła jedna partia. Zwycięstwo w pojedynczych okręgach uzyskały Nasza Partia, Partia Șor i PDM, a w czterech okręgach zwyciężyła PSRM. Nie dokonał tego blok ACUM, mimo że zdobył największą liczbę głosów w jedenastu okręgach. ACUM nie startował jednak dotychczas w wyborach samorządowych i nie ma tak rozwiniętych struktur terenowych jak np. PSRM, zatem drugie miejsce pod względem liczby uzyskanych głosów (23,53%) należy uznać za sukces. PSRM (27,08% głosów) ponownie pokazała, że posiada stabilny i szeroki elektorat, mimo że prorosyjskich wyborców coraz bardziej przyciąga Nasza Partia. Podkreślić trzeba również dobry, bo trzeci w skali kraju, wynik PDM, która zdobyła 16,53% głosów i niemal jedną trzecią merostw, mimo skojarzeń ze skompromitowanym Plahotniukiem i uwikłania w liczne skandale.

Niska frekwencja. Równie istotna jak wyniki wyborów okazała się najniższa od lat frekwencja. W porównaniu z poprzednimi wyborami w 2015 r. spadła o siedem punktów procentowych, a w porównaniu z wyborami w 2011 r. – o dwanaście. 20 października do urn poszło 41,73% wyborców, przy czym najmniej licznie reprezentowana była grupa wyborców w wieku 18-25 lat. Niechętnie głosowali również obywatele Mołdawii przebywający poza granicami kraju. Pokazuje to nie tylko niski poziom aktywności i świadomości społeczeństwa oraz brak wiary w moc sprawczą wyborów, ale także jeden z kluczowych problemów Mołdawii, tj. masową emigrację (wg Banku Światowego przekazy pieniężne od emigrantów zarobkowych stanowią ponad 16% PKB Mołdawii). Rozczarowani kolejnymi obietnicami, manipulacjami, skandalami i brakiem zmian obywatele często deklarują głosowanie na „mniejsze zło” bądź też nie biorą udziału w wyborach.

Bitwa o Kiszyniów. Najostrzejsza walka – i jak się potem okazało, mająca też istotny wpływ na kolejne w tym roku przesilenie polityczne w Mołdawii – rozegrała się w stolicy. I tu frekwencja była niska – sięgnęła (licząc średnią z dwóch tur) jedynie 36,03%. W drugiej turze zmierzyli się ci sami kandydaci, którzy walczyli o stanowisko mera Kiszyniowa w czerwcu 2018 r. Wówczas zwyciężył Andrei Năstase, lider DA, pokonując socjalistę Iona Cebana z PSRM (choć Plahotniuc doprowadził do unieważnienia wyników, które ostatecznie zatwierdzono dopiero we wrześniu 2019 r.). Tym razem zwycięzcą został Ceban, zdobywając 52,39% głosów. Było to dużym zaskoczeniem i rozczarowaniem dla ACUM, zwłaszcza że od kilkunastu lat Kiszyniowem rządzili merowie wywodzący się z liberalnych, proeuropejskich środowisk. Năstase i jego otoczenie spodziewali się dość łatwego zwycięstwa i w związku z tym popełnili istotny błąd: podczas gdy Ceban mówił o „dobrych drogach i chodnikach”, Năstase skupiał się na „europejskim wyborze” i geopolityce. Wyborcy woleliby jednak słuchać o cenach transportu, żywności, prądu. Ponadto Năstase nie ma dobrego wizerunku, oskarżany jest o niejasne kontakty i powiązania, nie zyskał również popularności jako minister spraw wewnętrznych rządu ACUM/PSRM. Do zwycięstwa Cebana przyczyniła się też zapewne niechęć części liberalnych wyborców do sojuszu ACUM z prorosyjskimi socjalistami. Po wyborczej porażce, która zapewne poważnie utrudni Năstase start w przyszłorocznych wyborach prezydenckich, blok ACUM znalazł się w niekorzystnym położeniu. Znany ze swych ambicji Năstase odmówił proponowanej przez Cebana współpracy ACUM z PSRM w radzie miasta, co wpłynęło destabilizująco nie tylko na koalicję rządową, ale i na relacje Năstase z premier Maią Sandu, liderką PAS, partii współtworzącej ACUM.

Konsekwencje wyborów. Po jesiennych wyborach lokalnych w Mołdawii umocniła się pozycja PSRM i wywodzącego się z tej partii prezydenta Igora Dodona – a tym samym zyskała Rosja. Zwłaszcza wynik wyborów w stolicy pokazał, że socjalistom nie zaszkodziły ani mające ich skompromitować podczas czerwcowego przesilenia „taśmy Plahotniuca”, ani kontakty z prezydentem Putinem. Rosnąca w siłę PSRM zaczęła sugerować, że koalicyjny rząd nie spełnia oczekiwań i więcej odpowiedzialności (czyli więcej stanowisk) należy przekazać właśnie partii socjalistycznej. Wtórował temu prezydent Dodon, przygotowujący sobie grunt pod wybory prezydenckie w 2020 r. Również PDM, wydawałoby się – skompromitowana, nie odeszła w niebyt. Mimo że długo była typową „partią władzy” i wciąż tworzą ją w dużej mierze ludzie bezideowi, często uwikłani w różnego rodzaju lokalne układy, nadal pozostaje liczącym się graczem, a jej działacze odżegnują się od związków z Plahotniukiem. W dość trudnej sytuacji znalazł się blok ACUM. Ugrupowanie jest zróżnicowane, jeśli chodzi o poglądy i proweniencję członków obu tworzących je partii politycznych, pogłębia się rozdźwięk między liderami, Năstase i Sandu, a wejście w koalicję z socjalistami umożliwiło co prawda objęcie władzy, ale spowodowało też utratę części elektoratu.

W kontekście międzynarodowym widoczne stały się rosnące wpływy Rosji. Jej aktywność dotyczy wielu dziedzin – handlu, rynku pracy, sektora energetycznego (gaz, prąd); ważną kartą przetargową jest kwestia statusu Naddniestrza. Zachód, aktywnie wspierający czerwcowe zmiany w Mołdawii, obecnie ogranicza się, niejako tradycyjnie, do pomocy finansowej. Unia Europejska przekazała np. 30 mln euro na pokrycie deficytu budżetowego. Nie tego jednak oczekiwały proeuropejskie siły w Mołdawii, które miały raczej nadzieję na realny postęp procesu integracji z UE. Jednak po zablokowaniu akcesji Albanii i Macedonii Północnej prawdopodobnie straciły złudzenia. Podobnie sytuacja wygląda w odniesieniu do USA – premier Sandu w czasie wrześniowej wizyty w Waszyngtonie udało się spotkać jedynie z kongresmenami, Michael Pompeo odwołał wcześniej planowane spotkanie.

Va banque. Koalicja ACUM/PSRM miała szansę przetrwać, obu koalicjantom byłoby to bowiem na rękę, choć z innych powodów. ACUM zależało na pozostaniu przy władzy, dającym możliwość reformowania państwa. PSRM i prezydentowi Dodonowi trwanie w koalicji pomogłoby we wprowadzaniu korzystnych dla siebie zmian, a także w kampanii prezydenckiej. Mając świadomość korzyści płynących z tej kohabitacji oraz niekorzystnych dla ACUM konsekwencji wyborów lokalnych, jak również, prawdopodobnie, dążąc z determinacją do przeforsowania reformy wymiaru sprawiedliwości, premier postawiła jednak wszystko na jedną kartę. Uruchamiając tryb „wzięcia odpowiedzialności przez rząd”, ogłosiła zmiany w ustawie o prokuraturze. Świadoma swej silnej pozycji przetargowej PSRM także zagrała va banque, zgłaszając wobec rządu wotum nieufności i oskarżając go o złamanie konstytucji oraz zasady rozdziału władzy. W efekcie tych nieprzemyślanych posunięć obu stron doszło do upadku rządu i kolejnego impasu politycznego w Mołdawii.

Udostępnij