Zakończony szczyt NATO w Madrycie przez wielu ekspertów uznany został za przełomowy, przede wszystkim z racji rozszerzenia Sojuszu o Finlandię i Szwecję oraz uznania Rosji za bezpośrednie zagrożenie. Kiedy jednak wśród państw Europy Środkowej i Północnej panuje mniej bądź bardziej zachowawczy entuzjazm, komunikaty rządu Węgier kwestię zmiany strategii w zasadzie całkowicie wypierają, przemilczając fakt, iż dotyczy ona ich dwóch istotnych partnerów – Chin i Rosji.
Kontekst polityczny. Węgry wstąpiły do Sojuszu Północnoatlantyckiego 12 marca 1999 r. – tego samego dnia, w którym uczyniły to Polska i Czechy. W 1997 r. zorganizowane zostało referendum ogólnokrajowe, dotyczące kwestii przyłączenia do NATO. Osoby uprawnione do głosowania odpowiedziały w nim na pytanie, które przyjęło brzmienie: „Czy zgadza się Pan, Pani na przyłączenie Republiki Węgierskiej do NATO w celu zapewnienia ochrony kraju?”. Plebiscyt odbył się 16 listopada 1997 r., na ok. pół roku przed wyborami parlamentarnymi, w wyniku których Viktor Orbán po raz pierwszy został premierem. Frekwencja wyniosła wówczas 49,24%. Próg ważności na poziomie 50% nie był jednakże wymagany, bowiem niedługo przed referendum przeprowadzono w konstytucji zmianę, której celem było umożliwienie uzyskania ważności głosowania w przypadku Węgrów – niechętnie chodzących do urn wyborczych. Ustalono wówczas próg ważności na poziomie 25%. Przeważająca większość Węgrów biorących udział w referendum – 85,33% – opowiedziała się za przystąpieniem do NATO w celu zapewnienia ochrony kraju. Przeciwko tej decyzji zagłosowało 14,67% uprawnionych obywateli.
Viktor Orbán w ostatnich tygodniach mówi wyłącznie o tym, że NATO jest sojuszem obronnym i nie ma prawa do przeprowadzania jakichkolwiek samodzielnych akcji wojskowych. W narracji węgierskich władz dominuje przekaz, iż Sojusz nie może podjąć żadnych decyzji na wzór tych, które doprowadziły do nalotów na Jugosławię w 1999 r. w ramach Operacji Allied Force. W jednym z przemówień premier powiedział, że NATO jako sojusz obronny nie może stać się „nową Ententą”.
W przededniu wybuchu kolejnej agresji rosyjskiej na Ukrainę szef węgierskiego MON, którym wówczas był Tibor Benkő, wskazywał, że na Węgrzech nie są potrzebne żadne dodatkowe siły NATO, bowiem państwo to jest dobrze przygotowane na wszelkie zagrożenia i samo będzie potrafiło poradzić sobie z militarnymi wyzwaniami. W czasie jednego z wystąpień premier Orbán powiedział, że NATO (w ramach artykułu 5) nie obroni Węgier, że węgierskie wojsko samo musi bronić państwa. Podczas uroczystości z okazji święta narodowego 15 marca lider Fideszu wygłosił przemówienie, w którym kilkukrotnie budował zdania w sposób, który wskazywał na próbę sytuowania Węgier na pozycji państwa neutralnego (nie po raz pierwszy zresztą).
Charakterystyczne jest komunikowanie przez węgierskie władze nie wprost, ale w dający się wychwycić sposób, iż trwająca w Ukrainie wojna jest wojną zastępczą, w której Budapeszt nie chce się określać. „W naszym interesie jest, abyśmy nie byli pionkiem w wojnie kogoś innego. W tej wojnie my niczego nie możemy wygrać, ale wszystko możemy stracić. Ani jednego Węgra nie wyślemy pomiędzy ukraińskie kowadło a rosyjski młot, dlatego nie wyślemy żołnierzy ani broni na plac walki” – powiedział w jednym z przemówień lider Fideszu. Zasadnicze pytanie dotyczyło tego, „czyja jest wojna”, skoro „kogoś innego”? Kto chce uczynić z Węgier pionka w grze i kto prowadzi wojnę? Najpewniej chodzi o konflikt zimnowojenny.
7 marca Viktor Orbán wydał rozporządzenie, na mocy którego usankcjonowano, iż węgierskie władze odmawiają dostaw i transferu broni do Ukrainy. Jednocześnie w tym samym akcie prawnym dopuszczono pobyt sił szybkiego reagowania NATO na węgierskim terytorium, jednakże z prawem do osiedlania (budowania baz) jedynie na zachód od linii Dunaju. Przepisu tego nie zmieniono do dzisiaj.
Przekaz dla elektoratu. Mimo że od początku lutowej agresji Rosji na Ukrainę minęły ponad cztery miesiące, węgierskie władze nie zakomunikowały swoim obywatelom jakiejkolwiek korekty w stosunkach z Rosją. Agresję jako taką potępiono kilkukrotnie, w tym raz w Warszawie w czasie wizyty prezydent Katalin Novák w maju br. Péter Szijjártó wciąż nie zrzekł się medalu, jaki otrzymał od Władimira Putina, a węgierskie władze nie wydaliły jakiegokolwiek rosyjskiego dyplomaty. Nie wydalono ponadto żadnego z Rosjan, którzy otrzymali na Węgrzech złotą wizę rezydencyjną, nie podjęto także jakichkolwiek kroków wobec Międzynarodowego Banku Inwestycyjnego – rosyjskiego podmiotu, który na Węgrzech uzyskał status placówki dyplomatycznej.
Warto odnotować, iż w mediach nie znalazły się żadne wzmianki dotyczące nadzwyczajnego szczytu NATO, który odbył się 16 marca 2022 r. Z kolei z czerwcowego szczytu w Madrycie pojawiło się więcej materiałów, jednakże brak było obszernych analiz dotyczących ujęcia Rosji w koncepcji NATO, w tym także wpisania do niej Chin. Z racji faktu, iż obecnie dominująca w NATO narracja dotyczy Rosji, a rząd nie postrzega Moskwy jako zagrożenia, w komunikatach wokół szczytu dominowały dwa przekazy: pierwszy – że Węgry są państwem popierającym pokój oraz drugi – że największym wyzwaniem dla NATO są de facto terroryzm i nielegalna migracja.
W kontekście pokoju osadzone są m.in. wypowiedzi: „NATO to sojusz obronny, dlatego nie poprzemy ani jednej propozycji, która wciągnęłaby NATO i Węgry do tej wojny” oraz „obronimy Węgry”. Krytyczny obserwator zapytałby, po pierwsze, co to znaczy „zostać wciągniętym”, po drugie zaś – „jakie to propozycje”? Chodzi bowiem o to, że w założeniach NATO wobec Ukrainy od początku nie było mowy o wysyłaniu żołnierzy czy prowadzeniu operacji wojskowych na terytorium Ukrainy. Z kolei pomocy militarnej w postaci dostaw sprzętu udzielają poszczególne państwa, a nie Sojusz jako całość. Z kolei wątek terroryzmu i nielegalnej migracji funkcjonuje w przestrzeni publicznej nieprzerwanie od 2015 r. i jest przez rząd wykorzystywany do bieżącej rywalizacji politycznej.
Węgierski odbiorca po szczycie nie otrzyma dementi, iż nie spełnią się obawy, jakie żywi węgierski rząd. Nie dowie się o tym, bowiem takie słowa jedynie padają, natomiast nie są one później w żaden sposób tłumaczone. Rząd Węgier przeniósł całą komunikację na portal Facebook, który stał się dla obywateli głównym źródłem wiedzy. Znalezienie jakichkolwiek informacji na stronie internetowej rządu jest właściwie niemożliwe. Stąd też opisy słowne oraz grafiki zamieszczane na Facebooku są następnie cytowane bezpośrednio w mediach sprzyjających rządowi. Dziennikarze przyjmują krytyczny wobec Zachodu obraz, zgodnie z którym duża część przywódców – zamiast popierać jak najszybszy pokój na Ukrainie – popiera trwanie wojny. Za takich polityków uważa się w narracji mediów tych, którzy są zwolennikami dostaw broni do Ukrainy. Brak jest w mediach rzeczowych analiz, które pozwoliłyby odbiorcom zrozumieć wyzwania dla bezpieczeństwa regionalnego. Wiąże się to, rzecz jasna, z nieuznawaniem Rosji czy Chin za strategiczne wyzwanie dla bezpieczeństwa Węgier.
Po szczycie Sojuszu w Madrycie na łamach gazety „Magyar Nemzet”, na stronie tytułowej, zawarto tekst dotyczący tego, iż jedynie papież Franciszek jest większym orędownikiem pokoju aniżeli Viktor Orbán. Artykuł oparty został na opublikowanym w ostatnim dniu czerwca sondażu, przeprowadzonym przez instytut badawczy Nézőpont Intézet, w którym respondentów poproszono o odpowiedź na pytanie, czy dany polityk opowiada się za pokojem, czy wojną. Na papieża wskazało 83% respondentów, a na Viktora Orbána – 78%. Na kolejnym miejscu ulokowano polityków, których w Polsce krytykuje się za niedostateczną pomoc Ukrainie, a zatem prezydenta Francji Emmanuela Macrona (44%) i kanclerza Niemiec Olafa Scholza (36%). Wśród polityków będących największymi zwolennikami wojny ankietowani wskazali prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego (49%), prezydenta USA Joe Bidena (56%) i prezydenta Rosji Władimira Putina (69%).
W obecnej narracji władzy odrzucający de facto pokój w Ukrainie Sojusz Północnoatlantycki przyczynia się do trwania wojny, a tym samym pogorszenia stopy życiowej Węgrów. Obwinia się za nią także „błędną” politykę sankcyjną Unii Europejskiej, wskazując, iż główne koszty tej polityki ponosi Europa, a nie Rosja. Jednocześnie w dyskursie wciąż mowa o bezpieczeństwie energetycznym, które możliwe jest dzięki współpracy z Rosją – tak w obszarze gazu, jak i ropy naftowej oraz energetyki jądrowej.
Sam Viktor Orbán od lat wyraża brak wiary w NATO, będąc tym samym zwolennikiem budowania armii europejskiej, na co wielokrotnie wskazywał. Podkreślał jednocześnie, iż Węgry i inne państwa członkowskie UE nie mogą być uzależniane od gwarancji bezpieczeństwa USA. Wydawało się, iż zasadniczą zmianą podejścia Węgier do NATO jest program reformy armii pod nazwą Zrínyi2026, którego celem była nie tylko modernizacja wojska, ale także zwiększenie wydatków na sektor obronny do 2% PKB. W czasie szczytu w Madrycie premier Orbán zakomunikował, iż w 2024 r. Węgry osiągną 2% PKB wydatkowanych na obronność, a zatem wypełnią zobowiązanie wobec Sojuszu. Cel ten zostanie przyśpieszony ostatecznie o dwa lata – do 2026 r. Co jednak charakterystyczne, w informacjach o modernizacji armii nie wspomina się, iż działa ona w ramach NATO, ale podkreśla głównie komponent samoobrony.
Podsumowanie. Od lat wyrażany sceptycyzm wobec NATO skutkuje niskimi wynikami poparcia dla NATO notowanymi w badaniach PEW RESEARCH. W 2021 r. niespełna połowa (48%) Węgrów korzystnie postrzegała NATO, przy czym w latach 2017-2019 poparcie zmalało o 12 p.p. Jednocześnie w 2020 r. w tym samym badaniu odsetek ankietowanych, którzy uważali, że część ziem sąsiedniego państwa należy do nich, wynosił 67%, co miało związek z traumą Trianon. Rosyjska inwazja na Ukrainę w zasadzie w ogóle nie wpłynęła na sposób postrzegania NATO przez węgierskie rządowe elity polityczne i samych Węgrów. Dość przypomnieć, że w czasie kampanii wyborczej przed kwietniowymi wyborami parlamentarnymi konflikt wokół NATO – tj. sprowadzenie debaty do tego, iż opozycja chciałaby razem z NATO wysłać wojska i broń do Ukrainy – w zdecydowany sposób przyczynił się do ogromnej przewagi koalicji Fidesz-KDNP.
Zdjęcie: NATO summit in Madrid, Hungary’s Prime Minister Viktor Orban attends the round table of a NATO summit in Madrid, Spain June 30, 2022. REFILE – CORRECTING DAY / Fot. YVES HERMAN / Reuters / Forum
Dominik Héjj
Komentarze IEŚ 648 (160/2022)
Co Węgrzy na to, że odbył się szczyt NATO?