Zespół narracji historycznych i historii stosowanej
16 maja 2025
Jędrzej Piekara
Komentarze IEŚ 1354 (94/2025)

Nowe otwarcie na świat? Rosja po 9 maja 2025 r.

Nowe otwarcie na świat? Rosja po 9 maja 2025 r.

ISSN: 2657-6996
Komentarze IEŚ 1354
Wydawca: Instytut Europy Środkowej

Na zaproszenie Władimira Putina do Moskwy przybyli przedstawiciele wielu regionów i organizacji międzynarodowych, by wziąć udział w uroczystościach z okazji osiemdziesiątej rocznicy zakończenia II wojny światowej w Europie. Kontrowersje wzbudziła obecność premiera Słowacji oraz kilku europosłów, jednak najliczniejszą delegacją było Globalne Południe. Najważniejszym gościem był bez wątpienia przywódca Chin, Xi Jinping. Rosja wykorzystała uroczystość, by pokazać się jako „trzecie supermocarstwo”, obok USA i Chin, oraz zerwać z dotychczasowym wizerunkiem dyplomatycznego pariasa. Coraz więcej państw dostrzega w niej partnera do rozmów, a także popiera wizję wielobiegunowego ładu, opartego na koncepcji koncertu mocarstw.

Historia jako metoda promocji nowego układu geopolitycznego. Nieformalne obchody 9 maja rozpoczęły się już pod koniec kwietnia wraz z pierwszymi wydarzeniami kulturalnymi. Odbyły się m.in.: III Kongres Antyfaszystowski (organizowany przez rosyjskie władze), II Forum Antyfaszystowskie (z inicjatywy Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej, z udziałem ambasadora Chin), a także konferencje „naukowe”: „O znaczeniu zwycięstwa nad nazizmem. Wnioski z utworzenia ONZ” (zorganizowana przez Jedną Rosję) oraz „Bojowe braterstwo: Chiny i ZSRR w czasie II wojny światowej” (zorganizowana przez Instytut Stosunków Międzynarodowych MSZ Rosji).

Wydarzenia towarzyszące obchodom 9 maja – w tym przemówienia, artykuły i komentarze – ujawniają dwa główne kierunki rosyjskiej polityki międzynarodowej. Po pierwsze, Rosja dąży do zacieśnienia sojuszu z Chinami jako równorzędne mocarstwo, zdolne do równoważenia napięć między Chinami a USA. Po drugie, promuje wizję wielobiegunowego ładu światowego, opartego na selektywnym globalizmie gospodarczym i idei koncertu mocarstw – swoistej reinterpretacji porządku jałtańskiego (zob. „Komentarze IEŚ”, nr 1299).

Oficjalne rozmowy dyplomatyczne rozpoczęły się 7 maja, gdy Władimir Putin przyjął prezydentów Republiki Konga, Wenezueli, Mongolii i Kuby, a 8 maja spotkał się z Xi Jinpingiem. W powitaniach odwoływał się do wspólnych wątków historycznych: z prezydentem Konga wspominał Wolną Francję de Gaulle’a w Brazzaville (1940-1943), z prezydentem Kuby – kubańskich ochotników broniących Leningradu, a z prezydentem Mongolii – wspólną walkę z Japonią nad Chałchin-Goł w 1939 r.

Dzień Zwycięstwa stał się okazją do podkreślenia dwóch oblicz rosyjskiego wyobrażenia o własnej roli w światowym porządku. Z jednej strony Rosja stara się zaprezentować jako gracz dążący do ładu międzynarodowego, łagodzenia napięć i wygaszania konfliktów. Z drugiej strony ujawnia się jej wyraźnie rewizjonistyczne podejście – pod hasłem budowy „bardziej sprawiedliwego” ładu globalnego Rosja występuje przeciwko dotychczasowemu porządkowi, który pragnie demontować krok po kroku, wspólnie z Chinami.

W narracji historycznej promowanej przez Putina na potrzeby rosyjsko-chińskiego sojuszu to ZSRR i Chiny miały odegrać główną rolę w pokonaniu Niemiec i Japonii w II wojnie światowej, przede wszystkim ze względu na poniesione ofiary. Wzbudziło to jednak kontrowersje wśród rosyjskiej opozycji – zwłaszcza zawyżone liczby ofiar w ZSRR i pominięcie faktu, że z Japonią walczyły głównie wojska Czang Kaj-szeka, a nie komunistyczne Chiny. Historyczna współpraca ZSRR i Chin jest dziś przywoływana jako fundament nowego sojuszu, mającego – podobnie jak kiedyś w walce z państwami Osi – rzekomo odegrać kluczową rolę w „walce o wolność” w nowym porządku światowym.

Od lat trwa proces nacjonalizacji Dnia Zwycięstwa jako elementu rosyjskiej historii i tożsamości. W tegorocznych obchodach Putin podkreślił, że zwycięstwo w 1945 r. było zasługą Rosjan i ludności Azji Centralnej, celowo pomijając Ukrainę i miliony ukraińskich żołnierzy Armii Czerwonej. Zachodni alianci zostali sprowadzeni do roli drugoplanowej – Putin przyznał, że otwarcie drugiego frontu „przyspieszyło” pokonanie III Rzeszy, sugerując jednak, że ZSRR poradziłby sobie sam. W podobnym tonie przemawiał do prezydenta Brazylii, uznając udział tego państwa w wojnie i włączając je do grona historycznych sojuszników ZSRR oraz dzisiejszych partnerów Rosji.

Historia wykorzystywana jest również jako narzędzie pozyskiwania nowych sojuszników oraz umacniania ich przywiązania do Rosji. Przykładem tego są Słowacja i Serbia. 7 maja Siergiej Ławrow stwierdził, że działania władz i państw UE mające na celu utrudnienie przyjazdu prezydenta Serbii i premiera Słowacji do Moskwy świadczą o tym, iż „przywódcy głoszący nazistowskie wartości, tacy jak Wołodymyr Zełenski i jego zespół, są mile widziani w Unii Europejskiej, podczas gdy ci, którzy bronią wspólnej z Rosją pamięci historycznej, ryzykują odebraniem swoich praw”.

Wątek Ukrainy jako rzekomo nazistowskiego państwa oraz Rosji jako jedynego obrońcy Europy przed faszyzmem stanowi obecnie fundament propagandowej narracji Kremla. Ten motyw pojawiał się już wcześniej w wystąpieniach publicznych Władimira Putina, jednak dziś interpretacja zarówno współczesności, jak i przeszłości historycznej jest wykorzystywana do antagonizowania państw takich jak Serbia i Słowacja wobec struktur Unii Europejskiej oraz jej członków.

Podczas rozmów z Putinem Robert Fico wyrażał wdzięczność Armii Czerwonej za wyzwolenie Słowacji, podtrzymał zobowiązania do pielęgnowania grobów czerwonoarmistów oraz zapowiedział budowę pomnika Iwana Koniewa – generała dowodzącego Armią Czerwoną na terytorium Słowacji.

W kontekście serbskim coraz wyraźniej akcentowane jest – zarówno przez Rosję, jak i Serbię – poczucie niesprawiedliwości związanej z oderwaniem Kosowa. Temat ten był szczególnie widoczny podczas spotkania Putina z patriarchą serbskim Porfiriuszem 22 kwietnia 2025 r., pojawia się także w aktualnych wypowiedziach Siergieja Ławrowa. Kwestia Kosowa może w najbliższym czasie ponownie stać się jednym z kluczowych punktów zapalnych w relacjach Unii Europejskiej z Serbią i Rosją.

Kto przyjechał, a kto nie dojechał do Moskwy? Choć niektórzy komentatorzy uważają, że dla Rosji obchody Dnia Zwycięstwa zakończyły się dyplomatycznym fiaskiem, trudno zgodzić się z tą opinią. Putinowi udało się w dużym stopniu zmobilizować przywódców i przedstawicieli krajów Globalnego Południa, a także umocnić alians ze Słowacją, która od 2024 r. prowadzi najbardziej prorosyjską politykę ze wszystkich państw Unii i NATO.

Najważniejszym gościem obchodów był Xi Jinping, choć znaczącą rolę odegrał też prezydent Brazylii Luiz Inácio Lula da Silva, który – mimo wcześniejszych zapowiedzi działań na rzecz pokoju w Ukrainie – skupił się na podkreśleniu więzi gospodarczych z Rosją. Obecni byli przywódcy wszystkich państw Azji Centralnej, a także sojusznicy Rosji tacy jak Wietnam, Kuba, Mongolia, Armenia i Wenezuela. Licznie reprezentowana była Afryka – m.in. przez Etiopię, Egipt, Burkina Faso, Republikę Konga, RPA, Zimbabwe i obie Gwinee. Trzynaście państw nie tylko wysłało delegacje, ale i oddziały wojskowe, które maszerowały wraz z armią rosyjską – byli to żołnierze z Azerbejdżanu, Białorusi, Chin, Egiptu, Kazachstanu, Kirgistanu, Laosu, Mongolii, Mjanmy, Tadżykistanu, Turkmenistanu, Uzbekistanu i Wietnamu.

Poza wymienionymi wyżej państwami należy zwrócić uwagę na kilka innych państw lub środowisk, które aktywnie zaangażowały się w „ponowne otwarcie Rosji na świat”. W III Kongresie Antyfaszystowskim wzięły udział delegacje m.in. z Korei Północnej i Tajlandii. W uroczystościach uczestniczyli także prezydenci Abchazji i Południowej Osetii, pseudopaństw nieuznawanych przez społeczność międzynarodową. 6 maja Władimir Putin rozmawiał telefonicznie z premierem Izraela, Benjaminem Netanjahu. Obaj przywódcy podkreślili wspólne przywiązanie do pamięci o ofiarach wojny i sprzeciw wobec prób fałszowania historii i rewidowania światowego porządku po zakończeniu wojny.

Niepokojącym zjawiskiem jest bez wątpienia pojawienie się w Moskwie delegacji z krajów europejskich (Słowacja, Serbia), a także europarlamentarzystów (łącznie sześciu – z Niemiec, Cypru, Czech i Słowacji). W uroczystościach nie wziął udziału żaden przedstawiciel USA, choć Lynne Tracy, ambasador amerykańska w Moskwie, otrzymała zaproszenie.

Otwarcie na „Zachód” było widoczne także podczas konferencji zorganizowanej przez partię Jedna Rosja na temat zakończenia II wojny światowej i roli ONZ we współczesnym świecie. Typowym zabiegiem Kremla było zaproszenie „zaprzyjaźnionych” osób z Europy Zachodniej, by pokazać swoje wpływy wśród zachodnich polityków. W gronie gości znaleźli się m.in.: Karin Kneissl, była szefowa MSZ Austrii, europosłowie Emmanouil Fragkos (Grecja) i Ondřej Dostál (Czechy), Jan Majgut, doradca premiera Słowacji, oraz z Polski – Mateusz Piskorski, były poseł znany z prorosyjskich wystąpień.

Wiele emocji wzbudziły zarówno nieoczekiwane uczestnictwa, jak i nagłe absencje. Szczególnie zastanawiała nieobecność północnokoreańskich wojsk i delegacji w paradzie. Duże poruszenie wywołało również wycofanie się prezydenta Azerbejdżanu, co część komentatorów interpretuje jako możliwy zwrot ku polityce bardziej protureckiej i proukraińskiej. Inaczej oceniana jest nieobecność premiera Indii, Narendry Modiego – jego kraj zrezygnował z udziału na wysokim szczeblu z powodu napięć granicznych z Pakistanem i był reprezentowany przez wiceministra obrony.

Wnioski. W tle retoryki historycznej pojawia się aluzja do konfliktu w Ukrainie. W trakcie wystąpienia Putina podczas parady można było usłyszeć odniesienia do „specjalnej operacji wojskowej”. Oczywiście, ani razu nie pojawiła się nazwa Ukrainy. Ukrainę elita kremlowska stawia obecnie jako przykład państwa neonazistowskiego, jawnie odwołującego się do faszyzmu. Z tego powodu Dzień Zwycięstwa zyskuje wymiar współczesny – dziś także należy z nim walczyć. Narracja Putina sugeruje trzy możliwe grupy sojuszników w tej walce: Rosja i jej najbliżsi sojusznicy (Chiny); stronnicy Rosji, którzy mogą obecnie zyskać na „strategicznym partnerstwie” (państwa Azji Centralnej i Globalnego Południa); oraz możliwi partnerzy, zainteresowani zmianą geopolitycznego układu na świecie (np. Indie i Brazylia).

Jednym z kluczowych wątków w narracji Putina podczas rozmów z Xi Jinpingiem była potrzeba uniezależnienia się od wpływów USA. Putin podkreślał korzyści wynikające z rozliczania się w rublach i juanach. Rosja i Chiny wspólnie sprzeciwiają się hegemonii gospodarczej i geopolitycznej USA oraz globalnych instytucji postrzeganych jako narzędzia Waszyngtonu. Putin łączy przeszłość, obecną wojnę i wizję alternatywnego ładu w narrację o Rosji i Chinach jako równych, niezależnych i zjednoczonych w obronie własnych interesów.

Nowa wizja geopolityczna Rosji i Chin została jasno wyrażona podczas obchodów Dnia Zwycięstwa – potwierdzają ją retoryka, zapowiadana polityka, zawarte porozumienia i symboliczne gesty. Putin promuje alternatywny globalizm pod przewodnictwem Rosji i Chin, w opozycji do państw NATO. Sojusz tych dwóch państw przestaje być symboliczny – staje się realny. Historia „wspólnego zwycięstwa” nad III Rzeszą i Japonią służy dziś do pogłębiania podziałów, eksponowania różnic politycznych i usprawiedliwiania rosyjskich zbrodni wojennych w Ukrainie. Wobec narastającego rozłamu transatlantyckiego państwa UE muszą stworzyć wspólną odpowiedź na tę wizję.

Największym zagrożeniem, jakie może nieść ze sobą rosyjsko-chińska wizja świata, jest taki porządek międzynarodowy, w którym nasz region staje się jedynie terytorium przedmiotowym – areną rywalizacji nowych mocarstw. Szczególnie niepokojące w tym kontekście są tendencje niektórych państw regionu do poszukiwania alternatywnych partnerów, niezwiązanych z Unią Europejską i NATO.

Wciąż aktualne pozostaje pytanie: czy Europa jest w stanie całkowicie odizolować się od Władimira Putina i Xi Jinpinga, nie uczestnicząc w budowie ich nowej wizji świata, czy też – niezależnie od intencji – będzie zmuszona do nawiązania jakiejś formy kontaktu i współpracy, o którą zabiegają zarówno populistyczni przywódcy, jak i rosnące w siłę skrajne ugrupowania w niemal wszystkich krajach Unii Europejskiej.

[Fot. screen / kremlin.ru]

Udostępnij