27 stycznia 2025 r. prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, wraz ze światowymi liderami oraz byłymi więźniami niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, wziął udział w uroczystościach upamiętniających 80. rocznicę jego wyzwolenia. Niezapowiedziana wizyta prezydenta Ukrainy stała się pretekstem do zaostrzenia rosyjskiej kampanii propagandowej i może zwiastować nasilenie hybrydowych operacji Kremla, maskowanych jako obchody 80. rocznicy zwycięstwa w „Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej” w maju tego roku. Stawką w tej grze jest powrót Rosji do wielkiej polityki europejskiej i rozegranie Jałty 2.0, a ważną rolę odgrywać będzie propagandowe odwołanie się do sprywatyzowanej przez Rosję pamięci o sowieckim zwycięstwie nad Hitlerem.
Kontekst wizyty. Uroczystość upamiętnienia, zgodnie z tradycją, odbyła się 27 stycznia w Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu. Ustanowiony w listopadzie 2005 r. przez Zgromadzenie Ogólne ONZ Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu nawiązuje do rocznicy wyzwolenia jednego z największych niemieckich obozów koncentracyjnych. 27 stycznia 1945 r. do Auschwitz-Birkenau wkroczyli żołnierze 60. Armii 1. Frontu Ukraińskiego. W chwili wyzwolenia w obozie znajdowało się ok. 7 tysięcy więźniów. W ciągu całego istnienia Auschwitz życie straciło ok. 1,1 miliona ludzi.
Tegoroczne obchody zgromadziły przywódców oraz przedstawicieli ponad 50 państw i organizacji międzynarodowych, a także byłych więźniów obozu i ocalonych z Zagłady. W przeddzień wizyty w Polsce Wołodymyr Zełenski złożył hołd ofiarom w kijowskim Babim Jarze – miejscu, gdzie masowo eksterminowano kijowskich Żydów, a także przedstawicieli innych narodowości i grup politycznych, będącym jednym z symboli zbrodniczej polityki nazistowskich Niemiec.
Obchody Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu miały dla prezydenta Zełenskiego również wymiar osobisty. Trzej bracia jego dziadka zostali rozstrzelani przez Niemców z powodu żydowskiego pochodzenia, natomiast sam dziadek, Siemion Zełenski, walczył w szeregach Armii Czerwonej. Podczas ceremonii prezydent Zełenski zapalił znicz i oddał hołd ofiarom Zagłady. Podobnie jak inni przywódcy umieścił go przy wagonie kolejowym przypominającym te, którymi deportowano więźniów na śmierć.
Reakcja Rosji. Z powodu agresji na Ukrainę Rosja nie została zaproszona na uroczystości. Mimo to Władimir Putin wydał oświadczenie z okazji rocznicy wyzwolenia obozu, w którym podkreślił rolę Armii Czerwonej w ujawnieniu zbrodni popełnionych na „milionach Żydów, Rosjan, Romów i innych narodów”. Choć o Polakach nie wspomniał, Rosjan określił mianem „następców zwycięskiego pokolenia”, potępiając jednocześnie próby podważania „moralnego osądu, który został wydany na nazistowskich katów i ich wspólników”. W swoim oświadczeniu wymienił rusofobię obok antysemityzmu i „innych rasistowskich ideologii”. W tym samym dniu wziął udział w ceremonii upamiętniającej zakończenie oblężenia Leningradu w 1944 r., które stanowi kluczowy element współczesnej polityki historycznej Kremla.
Putin nie skomentował bezpośrednio obecności Wołodymyra Zełenskiego w Auschwitz, temat podjęli jednak rosyjscy propagandyści. Leonid Słucki, przewodniczący Komisji Spraw Międzynarodowych Dumy Państwowej i przywódca Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji (LDPR), nazwał zaproszenie prezydenta Ukrainy „całkowitym zbezczeszczeniem pamięci ofiar faszyzmu i więźniów »fabryki śmierci«”. Jego zdaniem, Polska „przebija dno, sprzedając rusofobię”, a władze tego kraju fałszują historię II wojny światowej „zgodnie ze swoimi antyrosyjskimi wzorcami”.
Do obchodów w Auschwitz odniosło się także Rosyjskie Towarzystwo Wojskowo-Historyczne (RTWH), jedno z głównych narzędzi kremlowskiej propagandy historycznej, kierowane od 2013 r. przez byłego ministra kultury Władimira Miedinskiego. RTWH, wraz z Rosyjskim Towarzystwem Historycznym pod przewodnictwem Siergieja Naryszkina – szefa Służby Wywiadu Zagranicznego Federacji Rosyjskiej, odgrywa kluczową rolę w promowaniu rosyjskiej wersji historii II wojny światowej. Dyrektor naukowy RTWH, Michaił Miagkow, podkreślił „wyjątkowe zasługi” Armii Czerwonej w wyzwoleniu Auschwitz i Polski, kwestionując twierdzenie, że wśród żołnierzy wyzwalających obóz byli Ukraińcy. Według niego oddziały 1. Frontu Ukraińskiego były formowane na terenie Rosji sowieckiej. Miagkow zaatakował także polskich historyków – nazywając ich „upiorami, które depczą naszą historię i naszą wspólną pamięć” – za podnoszenie kwestii konsekwencji sowieckiego „wyzwolenia” dla narodów Europy Środkowo-Wschodniej po 1945 r.
Obecność Zełenskiego skrytykowali również prorosyjscy politycy z Unii Europejskiej. Thierry Mariani, skrajnie prawicowy poseł do Parlamentu Europejskiego i współprzewodniczący nieformalnej grupy wsparcia dialogu francusko-rosyjskiego, który już w 2015 r. odwiedził okupowany Krym, uznał udział ukraińskiego prezydenta za „absurdalny”. Stwierdził, że rehabilituje on zbrodnie ukraińskich nacjonalistów z czasów wojny. Z kolei wiceprzewodniczący słowackiego parlamentu, Andrej Danko, napisał w rosyjskiej sieci „Telegram”, że brak rosyjskich przedstawicieli na uroczystościach to element „zniekształcania historii”.
To nie pierwsza konfrontacja Moskwy z sąsiadami z Europy Środkowo-Wschodniej wokół interpretacji wyzwolenia niemieckiego obozu koncentracyjnego i szerszej historii II wojny światowej. W styczniu 2020 r. napięcia narosły wokół obchodów 75. rocznicy wyzwolenia Auschwitz-Birkenau oraz obecności ukraińskiej delegacji, której przewodził prezydent Zełenski. Polska nie zaprosiła wówczas prezydenta Rosji Władimira Putina, który zamiast tego udał się do Jerozolimy na Międzynarodowe Forum Pamięci o Holokauście organizowane przez Yad Vashem. Podczas wizyty Zełenski podkreślił rolę ukraińskich żołnierzy Armii Czerwonej w wyzwoleniu obozu, co spotkało się z ostrą reakcją Moskwy. Kreml potraktował te słowa jako okazję do zaakcentowania rzekomo wyjątkowej roli Rosjan w zwycięstwie nad III Rzeszą oraz do skrytykowania sąsiednich państw, w tym Polski, sugerując ich domniemany antysemityzm. Putin odrzucił wypowiedź Zełenskiego jako „koniunkturalną” i oskarżył Polskę o „polityczny błąd”, jakim miało być zaproszenie ukraińskiego prezydenta.
Te komentarze wpisywały się w szerzej zakrojoną antypolską ofensywę informacyjną Rosji, rozpoczętą w 2019 r. Jej celem było narzucenie sowieckiej interpretacji historii – szczególnie w kontekście odpowiedzialności za Holokaust – jako zasadniczego elementu europejskiej pamięci o wojnie. Konflikt eskalował, gdy Putin oskarżył II Rzeczpospolitą o współpracę z Hitlerem i nazwał polskiego ambasadora Józefa Lipskiego „antysemicką świnią”. Wybuch pandemii koronawirusa i późniejszy rosyjski atak na Ukrainę nieco obniżyły stopień historycznej konfrontacji, zmieniając ją w bardziej militarystyczną.
Implikacje sporu i wnioski. Reakcja na obchody 2025 r. i udział w nich prezydenta Zełenskiego to pierwsza jaskółka potencjalnej zmiany akcentów – powrotu do stosowania instrumentów „miękkiej siły” oraz argumentów ideologicznych w rosyjskiej polityce zagranicznej. Nawet w trakcie pełnoskalowej wojny z Ukrainą Moskwa nie lekceważy znaczenia polityki historycznej jako narzędzia operacji hybrydowych. Kreml konsekwentnie wykorzystuje historię do podkreślania rzekomych bądź rzeczywistych zasług Rosji w pokonaniu nazizmu, legitymizując tym samym swoje działania zarówno w oczach własnego społeczeństwa, jak i na arenie międzynarodowej. Choć od niemal trzech lat rosyjska polityka zagraniczna opiera się na brutalnej sile, propaganda historyczna pozostaje jej integralną częścią. Zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA, rosnący sceptycyzm europejskich społeczeństw wobec dalszego wsparcia dla Ukrainy oraz coraz głośniejsze dyskusje o możliwości rozpoczęcia negocjacji sprawiają, że rosyjskie roszczenia do strefy wpływów w „bliskiej zagranicy” – uzasadniane argumentami historycznymi – mogą zyskiwać coraz większą akceptację wśród zachodnich elit i społeczeństw.
Podobnie jak przed pełnoskalową inwazją Kreml prowadził intensywną kampanię propagandową przeciwko Polsce (2019) i Ukrainie (2021), tak również każdemu potencjalnemu procesowi negocjacyjnemu w sprawie zamrożenia wojny towarzyszyć będzie eskalacja historycznej dezinformacji. Polska i Ukraina pozostaną kluczowymi celami rosyjskich kampanii narracyjnych w regionie. Ukraina w oficjalnej propagandzie Kremla nadal będzie przedstawiana jako „gniazdo nazistowskiego reżimu” – uzasadnienie dla tzw. „specjalnej operacji wojskowej” rozpoczętej w lutym 2022 r. Polska z kolei będzie kreowana na nieodpowiedzialnego gracza międzynarodowego, głównego rusofoba oraz współwinnego wybuchu II wojny światowej, z polityką rzekomo nacechowaną dyskryminacją mniejszości narodowych, zwłaszcza antysemityzmem. Celem tej narracji jest osłabienie pozycji Polski i Ukrainy w Europie oraz wprowadzenie podziałów w zachodniej wspólnocie, dla której pamięć o Zagładzie pozostaje istotnym elementem upamiętnienia II wojny światowej.
Nowym akcentem w polityce Rosji wobec Europy Środkowo-Wschodniej będzie prawdopodobnie większe wykorzystanie i pogłębianie różnic w pamięci o wydarzeniach II wojny światowej. Choć Rosja od dawna dąży do rozbicia jedności regionu, obecnie dysponuje większymi możliwościami angażowania w swoje kampanie państw opowiadających się za neutralnym lub prorosyjskim stanowiskiem wobec trwającej wojny. Paradoksalnie kraje, które w czasie II wojny światowej stały po stronie III Rzeszy, takie jak Słowacja i Węgry (do których może dołączyć Rumunia w przypadku zwycięstwa w wyborach prezydenckich Călina Georgescu), a w ostatnich latach prowadzą rewizjonistyczną politykę historyczną dotyczącą swojej współpracy z „osią zła”, mogą stać się sojusznikami Kremla w tej historycznej kampanii. Można oczekiwać obecności przedstawicieli tych krajów na tegorocznej paradzie zwycięstwa w Moskwie oraz zacieśnienia współpracy historyków tych państw z rosyjskimi odpowiednikami i przedstawicielami „starej Europy”, zwłaszcza z Niemiec.
Wskazówką co do tych zamiarów są niedawne wypowiedzi dyrektora rosyjskiej Służby Wywiadu Zagranicznego, Siergieja Naryszkina. Zasugerował on, że eksperci Rosyjskiego Towarzystwa Wojskowo-Historycznego powinni współpracować z historykami z Polski, Węgier i Słowacji w celu omówienia kwestii przynależności ziem ukraińskich. Taki „dialog” mógłby objąć również inne kontrowersyjne tematy, m.in. rolę Stalina w „wyzwoleniu” Europy Środkowo-Wschodniej spod nazizmu oraz skalę współudziału Ukraińców, Polaków i narodów bałtyckich w Holokauście. Należy się spodziewać, że w takich inicjatywach wezmą udział również niektórzy polscy i ukraińscy historycy – w roli tych, którzy rzekomo „wyrzekli się rusofobii”, przedstawianej jako irracjonalna i szkodliwa. Kreml może wykorzystywać ich głosy jako symbol „sumienia” i „racjonalności” Europy Środkowo-Wschodniej.
Rosja od lat odwołuje się do roli Związku Sowieckiego w zwycięstwie nad Hitlerem – osiągnięcia, które stanowiło kluczową ideologiczną podstawę porozumień jałtańskich z 1945 r. i legitymizowało szczególną rolę Moskwy w polityce europejskiej. Kwestia podejścia oficjalnej rosyjskiej polityki historycznej do Holokaustu wpisuje się w szerszą strategię narzucania sowieckiego modelu pamięci o II wojnie światowej. W tej narracji Stalin przedstawiany jest jako „wyzwoliciel” Europy i obrońca społeczności żydowskiej, wbrew faktom historycznym i nacechowanej walką z „kosmopolityzmem” rzeczywistości późnego stalinizmu.
Rok 2025 stwarza szczególne możliwości intensyfikacji operacji hybrydowych, prowadzonych pod przykrywką debat historycznych i uroczystości upamiętniających. Kluczowym momentem będzie 9 maja – 80. rocznica zwycięstwa w „Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej”, którą Kreml z pewnością spróbuje wykorzystać do przełamania międzynarodowej izolacji. W rozmowie telefonicznej z 27 stycznia 2025 r. prezydent Brazylii, Lula da Silva, zadeklarował chęć udziału w tych obchodach. Niewykluczone, że dołączą do niego inni przywódcy państw BRICS, a być może także niektórych krajów zachodnich. Parada w Moskwie ma zademonstrować, że mimo sankcji i wykluczenia z zachodnich gremiów Rosja wciąż pozostaje kluczowym graczem na arenie międzynarodowej.
Ponieważ Kreml postrzega swój status wielkomocarstwowy jako efekt zwycięstwa w II wojnie światowej, w najbliższych miesiącach należy spodziewać się intensyfikacji agresywnych działań rosyjskiej dyplomacji historycznej, skierowanych zarówno przeciwko Ukrainie, jak i Polsce. W miarę jak zachodnie społeczeństwa przyzwyczajają się do wojny rosyjsko-ukraińskiej i coraz częściej odczuwają zmęczenie tym konfliktem, Moskwa będzie starała się ponownie zdobyć wpływy na arenie międzynarodowej, m.in. poprzez zaostrzenie swojej polityki historycznej.
Kreml skoncentruje się na wykorzystaniu słabych punktów polityki historycznej państw Europy Środkowo-Wschodniej. W przypadku Ukrainy szczególne znaczenie ma obecność w kanonie narodowych bohaterów osób, które dopuściły się zbrodni na ludności cywilnej na terenach okupowanych przez Niemcy, kolaborowały z III Rzeszą lub współuczestniczyły w Zagładzie. Rosja będzie kontynuować narrację o swoim specjalnym statusie jako jedynego spadkobiercy ZSRS i głównego uczestnika koalicji antyhitlerowskiej, który wniósł największy wkład w zwycięstwo, w tym poprzez ofiarę 27 milionów własnych obywateli. Kontynuując praktykę Stalina, Putin wielokrotnie twierdził, że naród rosyjski miałby pokonać Hitlera nawet bez Ukraińców. Pomija się przy tym fakt, że wśród żołnierzy Armii Czerwonej, którzy wyzwolili obóz koncentracyjny Auschwitz, znajdowało się wielu Ukraińców. Ukraińcy wnieśli ogromny wkład w zwycięstwo ZSRS: co trzeci żołnierz Armii Czerwonej był Ukraińcem, a wojna zabrała życie ok. 10 milionom Ukraińców – 4 milionom wojskowych i 6 milionom cywilów. Potencjalny powrót rosyjskich narracji do europejskiej dyskusji z okazji 80. rocznicy zakończenia II wojny światowej stanowi poważne wyzwanie, do którego należy już teraz rozpocząć przygotowania.
Opinie wyrażone w publikacji prezentują wyłącznie poglądy autora i nie mogą być utożsamiane ze stanowiskiem Instytutu Europy Środkowej.
Oleksandr Avramchuk – autor komentarza gościnnego.
[Zdj. Wołodymyr Zełenski / Facebook]
Oleksandr Avramchuk
Komentarze IEŚ 1282 (22/2025)
Stare karty w nowej grze. Czego oczekiwać od polityki historycznej Rosji w 2025 roku?