W drugiej turze wyborów prezydenta Rumunii, która odbędzie się 8 grudnia 2024 r., zmierzą się Călin Georgescu, kandydat niezależny o poglądach nacjonalistycznych, oraz Elena Lasconi, która reprezentuje liberalną i opozycyjną partię Związek Zbawienia Rumunii (USR). Sukces Georgescu w pierwszej turze jest szokiem dla dużej części społeczeństwa, a jego narracja podważa prozachodnią politykę zagraniczną państwa. Z kolei w najbliższą niedzielę, 1 grudnia 2024 r., odbędą się wybory parlamentarne.
Pierwsza tura wyborów prezydenckich. W pierwszej turze wyborów prezydenckich, która odbyła się 24 listopada 2024 r., Călin Georgescu uzyskał 22,94% głosów, natomiast Elena Lasconi 19,18%. Rezultat ten jest ogromnym zaskoczeniem. Sondaże przedwyborcze wskazywały, że poparcie dla Georgescu wynosi od 4% do 8%. Według tych badań na pewne zwycięstwo miał liczyć Marcela Ciolacu – premier i przewodniczący Partii Socjaldemokratycznej (PSD), który ostatecznie uzyskał 19,15% głosów. O drugie miejsce mieli rywalizować lider skrajnie prawicowej partii AUR George Simion oraz przewodniczący Senatu Nicolae Ciucă ze współrządzącej Partii Narodowo-Liberalnej (PNL). W wyborach pierwszego z nich poparło 13,86%, a drugiego 8,79%. Frekwencja wyniosła 52,56%.
Prezydent Rumunii ma duży wpływ na politykę zagraniczną i obronną, przede wszystkim decydując o obsadzie kluczowych stanowisk w armii i służbach, a także wydatkach na obronność. Głowa państwa reprezentuje Rumunię zarówno na szczytach NATO, jak i Rady Europejskiej. Co jednak ważne, w najbliższą niedzielę – 1 grudnia 2024 r. – odbędą się również wybory parlamentarne. Dynamika, która zarysowała się na scenie politycznej, wskazuje na możliwość poważnych zmian również w składzie parlamentu.
Nacjonalista z TikToka. Călin Georgescu (ur. 1962) jest profesorem nauk ekonomicznych i specjalistą w dziedzinie rozwoju rolnictwa. Pracował w Ministerstwie Środowiska, gdzie pełnił m.in. funkcję sekretarza generalnego, następnie był dyrektorem Narodowego Centrum Zrównoważonego Rozwoju. Pracował również w Ministerstwie Spraw Zagranicznych oraz kierował Instytutem Projektów, Innowacji i Rozwoju. Jako ekspert doradzał różnym agencjom ONZ. W przeszłości kilkukrotnie widziano w nim kandydata na szefa rządu technicznego. W 2020 r. Georgescu związał się z radykalną i prawicową partią AUR, która jednak zdystansowała się wobec niego po tym, jak w publicznych wypowiedziach chwalił Corneliu Zeleę Codreanu, lidera organizacji faszystowskiej z lat 30. i 40. XX w., oraz marszałka Iona Antonescu – przywódcę państwa w czasie II wojny światowej, odpowiedzialnego za zbrodnie wojenne i eksterminację Żydów. Popularność Georgescu jest przede wszystkim efektem jego aktywności w mediach społecznościowych. Co ważne, szeroką rozpoznawalność udało mu się zbudować w ciągu kilku miesięcy.
Prezentowana przez niego narracja jest mocno oparta na nacjonalizmie, konserwatyzmie, przeświadczeniu o wyjątkowości narodu rumuńskiego i przywiązaniu do religii. Ton i charakter wypowiedzi Georgescu przypominają specyfikę komunikacji liderów religijnych, a nie politycznych. Niepokój obserwatorów budzą jego postawy odnośnie do spraw międzynarodowych. Krytykował obecność tarczy przeciwrakietowej NATO w Rumunii oraz podważał wiarygodność NATO-owskich gwarancji bezpieczeństwa. Władimira Putina opisywał jako „człowieka, który kocha swój kraj”. Nawoływał przy tym do zakończenia wojny Rosji przeciw Ukrainie, krytykując prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Georgescu odwołuje się do skrajnego izolacjonizmu, sprzeciwiając się uzależnieniu Rumunii od importu i przekonując, że państwo to jest w stanie funkcjonować z powodzeniem dzięki ograniczeniu relacji gospodarczych ze światem zewnętrznym, a relacje z Rosją i Chinami powinno układać samodzielnie, bez względu na opinie zachodnich partnerów. W swym wystąpieniu po pierwszej turze wyborów odciął się od oskarżeń o prorosyjskość, stwierdzając „nie ma Wschodu i Zachodu, jest tylko Rumunia”.
Kontrowersyjna liberałka. Elena Lasconi (ur. 1972) przez ponad dwadzieścia lat była dziennikarką telewizyjną. Pracowała dla stacji Pro TV jako reporterka, korespondentka wojenna, producentka, prowadziła też programy telewizyjne. W 2020 r. zrezygnowała z tej ścieżki kariery i wystartowała w wyborach burmistrza miasta Câmpulung Muscel z ramienia partii USR. W czasie swego urzędowania zrealizowała liczne projekty modernizacyjne w tym 38-tysięcznym mieście.
Partia USR, którą reprezentuje Lasconi, powstała na fali protestów antykorupcyjnych w 2015 r. Wywodzi się z ruchów miejskich, odwołuje się do wartości centroprawicowych, liberalnych i ekologicznych. Jednocześnie jest to ugrupowanie antysystemowe, krytykujące elitę rządzącą w Rumunii. W latach 2020-2021 tworzyło koalicję rządzącą z Partią Narodowo-Liberalną, jednak sojusz ten przetrwał tylko jedenaście miesięcy. USR oskarżała koalicjantów o blokowanie reform i utrudnianie walki z korupcją.
Relacje Eleny Lasconi z własną partią były naznaczone kontrowersjami. W 2023 r. wyznała, że pięć lat wcześniej zagłosowała za zakazem małżeństw jednopłciowych w zorganizowanym w tej sprawie referendum. Zaowocowało to wykreśleniem jej z listy kandydatów w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Była krytykowana również za swą wypowiedź odnośnie do diaspory, w której stwierdziła: „Nie jestem zdrajcą, kocham ten kraj, a najłatwiejszą rzeczą, którą można zrobić, to kupić bilet i wyjechać gdzieś”. W innym czasie musiała tłumaczyć się z metafory, w której relacje w koalicji PSD i PNL porównała do przemocy w małżeństwie (zarzucono jej brak wrażliwości).
W pierwszym wystąpieniu po niedzielnym głosowaniu Lasconi przedstawiła się jako obrończyni rumuńskiej suwerenności, demokracji i euroatlantyckiej ścieżki rozwoju: „Niezależność od Rosji i droga euroatlantycka były naszym marzeniem w grudniu 1989 r. i są marzeniem, którego musimy bronić dzisiaj”. Swego konkurenta oskarżyła o próbę przywrócenia dyktatury oraz izolacjonizmu z czasów rządów Nicolae Ceaușescu. Lasconi wskazuje, że jej prezydentura będzie szansą na uzdrowienie państwa przy jednoczesnym zachowaniu demokracji i europejskich wartości: „Rządzenie w pogardzie dla obywateli musi się skończyć, ale nasza frustracja i bunt nie mogą stać się słabością wykorzystywaną przez Rosję”.
Komentarz
Piotr Oleksy
Komentarze IEŚ 1244 (219/2024)
Rumunia: wyborczy wstrząs