Zespół Integracji i Konfliktów w Europie
25 września 2025
Jakub Olchowski
Komentarze IEŚ 1439 (179/2025)

Drony i dezinformacja – hybrydowy arsenał Rosji

Drony i dezinformacja – hybrydowy arsenał Rosji

ISSN: 2657-6996
Komentarze IEŚ 1439
Wydawca: Instytut Europy Środkowej

Rosja od lat konsekwentnie rozwija arsenał działań hybrydowych, łącząc operacje militarne z szeroko zakrojoną dezinformacją. Incydent z września 2025 r., kiedy nad Polską pojawiły się rosyjskie drony, unaocznił skalę i logikę tego podejścia: bezpośrednie działania kinetyczne połączono z operacją psychologiczno-propagandową. Rosja testowała w ten sposób procedury obronne NATO, reakcje polskich władz oraz podatność społeczeństwa na narracje destabilizujące. Incydent ten, wpisujący się w szerszy kontekst rosyjskiej strategii, pokazał również skalę wyzwań, jakie stwarza rosyjska dezinformacja, systematycznie wykorzystywana jako broń.

Wojna hybrydowa. Działania Rosji wobec Zachodu (a wcześniej także Ukrainy), od ponad dekady określane mianem wojny hybrydowej, polegają na wykorzystywaniu instrumentów zróżnicowanych jakościowo, tj. zarówno militarnych, jak i pozamilitarnych (których waga rośnie), w celu realizacji interesów i celów strategicznych Rosji – analogiczne metody stosował w okresie zimnej wojny Związek Radziecki. Obecnie zasadniczym celem tego rodzaju działań jest wywoływanie i pogłębianie podziałów politycznych i społecznych w państwach zachodnich, co ma zarówno osłabiać Zachód i ułatwiać jego penetrację ideologiczną, jak i dawać Rosji przewagę w rywalizacji geopolitycznej. Ponadto celem jest zniechęcenie rządów i społeczeństw zachodnich do wspierania Ukrainy poprzez wywoływanie i pogłębianie już istniejących nastrojów antyukraińskich.

Pojawienie się nocą z 9 na 10 września co najmniej 19 rosyjskich dronów nad terytorium Polski i następstwa tego incydentu w przestrzeni informacyjnej to klasyczny przykład operacji hybrydowej. Działaniom kinetycznym (wtargnięciu dronów) towarzyszyły działania niekinetyczne, w postaci kampanii informacyjno-psychologicznej (PSYOPS), trwającej znacznie dłużej niż faza kinetyczna.

Cele i konsekwencje działań kinetycznych. Intencją Rosji nie było prawdopodobnie spowodowanie istotnych szkód ani ofiar (drony były nieuzbrojone) – wtargnięcie w przestrzeń powietrzną Polski to typowe działania poniżej progu wojny, mające na celu zarówno oddziaływanie emocjonalne i psychologiczne, jak i testowanie reakcji oraz tego, jak daleko można się posunąć w agresywnych działaniach bez przekroczenia „czerwonej linii”. W tym wypadku chodziło o sprawdzenie polskich i NATO-wskich procedur, reakcji polskich władz i społeczeństwa, a także zachowań zachodnich sojuszników Polski (prawdopodobnie ze szczególną uwagą Rosjanie czekali na odpowiedź ze strony USA).

Nie przypadkiem zapewne incydent miał miejsce tuż przed białorusko-rosyjskimi ćwiczeniami Zapad-2025 – budziły one na Zachodzie szereg obaw, spodziewano się zresztą w związku z nimi zwiększonej aktywności ze strony Rosji, w tym działań dywersyjnych, sabotażowych, cyberataków itp. („Komentarze IEŚ”, nr 1403). Ponadto obecność na Białorusi jednostek rosyjskich ułatwiała rozpoznawanie i śledzenie aktywności polskiej i sojuszniczej obrony powietrznej.

Reakcje władz Polski były spójne, zapewne wbrew oczekiwaniom Moskwy, zdającej sobie sprawę z intensywności sporu politycznego w Polsce i liczącej na jego pogłębienie. Zdecydowana reakcja sił zbrojnych, zarówno polskich, jak i sojuszniczych, również została z pewnością odnotowana w Rosji – także bez entuzjazmu. NATO, w odpowiedzi na rosyjską prowokację i po konsultacjach przeprowadzonych (na wniosek Polski) w trybie art. 4 Traktatu Północnoatlantyckiego[1], zadecydowało o rozpoczęciu operacji Eastern Sentry, mającej na celu odstraszanie Rosji („Komentarze IEŚ”, nr 1434). Natomiast dość ambiwalentna postawa prezydenta Donalda Trumpa, który w przeciwieństwie do wielu liderów europejskich, nie potępił wprost rosyjskiego ataku, a wręcz sugerował, że rosyjskie drony znalazły się nad Polską przypadkiem, mogła Rosjan jedynie utwierdzić w przekonaniu, po raz kolejny, że USA nie zamierzają w kwestii wojny wywierać żadnej realnej presji na Rosję.

Swoje działania zewnętrzne Moskwa wykorzystuje także w wymiarze wewnętrznym. W tym wypadku (choć nie chodzi o odosobniony incydent, ale wiele podobnych zdarzeń) prowokowanie Zachodu do bardziej zdecydowanych reakcji, nawet jedynie werbalnych, może służyć jako instrument konsolidowania społeczeństwa i przekonywania go o konieczności „obrony Rosji przed zachodnią agresją”. W obliczu rosnących problemów gospodarczych i społecznych, związanych z kosztami przeciągającej się wojny, władze Rosji zmuszone są do odwoływania się do sprawdzonej niejednokrotnie narracji „oblężonej twierdzy”.

Cele i konsekwencje działań niekinetycznych. Następstwa operacji dezinformacyjnej i psychologicznej, towarzyszącej wtargnięciu do Polski rosyjskich dronów, pokazują, że działania niekinetyczne są bardzo efektywnym instrumentem wywierania wpływu i kształtowania nastrojów. Celem tego rodzaju operacji, prowadzonych konsekwentnie od lat przez Rosję, jest pogłębianie podziałów i polaryzacji społecznej, wzbudzanie negatywnych emocji, rozpowszechnianie teorii spiskowych. Operacje takie prowadzone są w wielu państwach, przy czym dostosowuje się je do lokalnych uwarunkowań. Przekaz budowany jest wokół głównych, strategicznych narracji. W odniesieniu do społeczeństw zachodnich jest to podważanie zaufania do instytucji państwowych i międzynarodowych (takich jak UE czy NATO), wspieranie radykalizmów (polaryzujących społeczeństwa i scenę polityczną), budowanie chaosu informacyjnego, generującego strach i niepewność, wreszcie podsycanie nastrojów antyukraińskich. Pojawienie się dronów nad Polską w krótkim czasie wygenerowało w sieci setki tysięcy publikacji. Większość z nich, zwłaszcza początkowo, obarczała winą Ukrainę, NATO, polski rząd i media, a nie Rosję[2]. Narracja ta rezonowała szeroko nie tylko w Polsce. Głównym wątkiem było oskarżanie Ukrainy o „wciąganie nas w wojnę”, ale krytykowane były w ten sposób również NATO, Unia Europejska, władze Polski. Inne narracje dotyczyły np. słabości polskiej obrony powietrznej, która nie jest w stanie ochronić obywateli (co także NATO czyni bezużytecznym). Kolejnym pretekstem do intensyfikacji działań w przestrzeni informacyjnej było ujawnienie faktycznego powodu uszkodzenia domu w miejscowości Wyryki – tj. zniszczenia nie przez rosyjski dron, lecz przez upadek rakiety obrony powietrznej. Cała operacja miała na celu nie tylko wzbudzenie niechęci, lub wręcz wrogości, do Ukraińców, ale też zaostrzenie wewnętrznego konfliktu w Polsce.

Rosyjskie operacje PSYOPS są efektywne również dlatego, że „wpuszczane” do sieci narracje powielane są przez różnorodne podmioty, od obecnej w Polsce prorosyjskiej agentury wpływu, przez „pożytecznych idiotów”, „antysystemowców” aż po osoby zdezorientowane i przestraszone. Istotną rolę odgrywa też logika funkcjonowania mediów społecznościowych, promująca treści (i „twórców”) nieskomplikowane i proste, przyciągające szeroką uwagę i bazujące na emocjach oraz ignorancji. W rezultacie w polskiej przestrzeni informacyjnej po 10 września gwałtownie wzrosła liczba przekazów antyukraińskich, antyzachodnich i „antysystemowych” – w istocie prorosyjskich.

Wnioski. Prowadzonych przez Rosję działań hybrydowych nie należy lekceważyć, ponieważ będą się prawdopodobnie nasilać. Nie chodzi przy tym jedynie o spektakularne zdarzenia, jak drony nad Polską i Rumunią oraz samoloty nad Estonią („Komentarze IEŚ”, nr 1438), ale także o szereg mniej nagłaśnianych medialnie (bądź w ogóle nieupublicznianych) incydentów: cyberataki na infrastrukturę krytyczną państw zachodnich, akty dywersji i sabotażu na ich terytorium, intensyfikacja operacji szpiegowskich. Do tego należy dodać nieustanną i szeroko zakrojoną kampanię dezinformacyjno-propagandową. Działania te nie zwiastują jednak rychłego ataku militarnego Rosji na Europę, służą raczej nękaniu i rozbijaniu Zachodu od wewnątrz.

Natomiast w kontekście wydarzeń z 10 września istotne jest, z perspektywy Polski, że w sposób jednoznaczny zareagowały jedynie państwa europejskie. Brak zdecydowanej reakcji prezydenta Donalda Trumpa to kolejny sygnał, że Ukraina, i szerzej Europa Środkowa, nie są dla jego administracji priorytetem – zostało to z pewnością odnotowane także w Moskwie. Rosyjska prowokacja pokazała ponadto, że zarówno Polska, jak i NATO nie mają systemów obrony na wypadek zmasowanego ataku dronów. Warto zauważyć, że choć Ukraińcy taki system stworzyli, na bieżąco go modyfikując i optymalizując pod kątem relacji koszt/efekt, jak dotąd nie korzystano z ich doświadczeń. Dostrzeżono także, co pozytywne, skalę rosyjskiej dezinformacji, od lat używanej przez Rosję jako broń w konfrontacji z Zachodem i od lat lekceważonej, mimo wysiłków wielu środowisk, zwracających uwagę na niebezpieczeństwa z tym związane. Okazało się też jednak, co winno niepokoić, że Polacy są podatni na dezinformację i manipulację, co niestety współgra z niskim poziomem zaufania do polityków, mediów, instytucji państwa i w relacjach społecznych. Co gorsza, nie tylko część społeczeństwa, ale też wiele mediów, dziennikarzy i polityków aktywnie uczestniczy w rozpowszechnianiu narracji korzystnych dla Rosji – tendencja ta zostanie bez wątpienia zagospodarowana przez Moskwę i tego rodzaju działania będą intensyfikowane, np. w kontekście podsycania nastrojów antyukraińskich w Polsce. Sprzyja temu także szum informacyjny, mnogość rozbieżnych informacji, niejednokrotnie fałszywych – zaciemnia to sytuację i ułatwia manipulację (Rozmowy IEŚ, nr 477).

Warto zaznaczyć, że rosyjskie drony nie wywołały w Polsce paniki, nie spowodowały też, bezpośrednio, konsekwencji dla gospodarki. Nie wpłynęły na wycenę polskich aktywów, notowania giełdowe czy kursy walutowe. Niemniej od 2022 r. Polska uznawana jest przez inwestorów za państwo przyfrontowe, podwyższonego ryzyka – jeśli rosyjskie prowokacje będą się powtarzać, może to spotęgować obawy inwestorów (sam fakt zamykania lotnisk ma istotne znaczenie psychologiczne), zwłaszcza że perspektywa zakończenia wojny wciąż jest odległa. Ucierpi też sektor turystyczny, szczególnie we wschodnich regionach Polski – presja migracyjna na granicy polsko-białoruskiej spowodowała tu odpływ turystów, a potencjalne zagrożenie ze strony dronów może ten proces pogłębić.


[1] Od utworzenia NATO w 1949 r. art. 4 uruchamiany był dziewięć razy, przy czym wszystkie przypadki miały miejsce już po zakończeniu zimnej wojny, pięć z nich dotyczyło działań Rosji.

[2] Zob. https://resfutura.pl/polska100925/ [25.09.2025].

Udostępnij