Zespół Wschodni
25 stycznia 2022

Komentarze IEŚ 502 (14/2022)

Konsensus i spory elit USA wobec rosyjskiego zagrożenia kolejną inwazją na Ukrainę

Konsensus i spory elit USA wobec rosyjskiego zagrożenia kolejną inwazją na Ukrainę

ISSN: 2657-6996
Komentarze IEŚ 502
Wydawca: Instytut Europy Środkowej
Słowa kluczowe: , , , , , ,

W USA dominują zwolennicy wspierania Ukrainy w walce o utrzymanie suwerenności i integralności terytorialnej oraz karania Rosji za wznowienie inwazji. Jednak w ramach tej ponadpartyjnej koalicji mają miejsce spory co do tego, jakich środków i w jakim momencie użyć. Jednocześnie na marginesie obu stron spektrum politycznego USA pojawiają się przeciwnicy zobowiązań na rzecz Ukrainy. Frakcja lewicowa Partii Demokratycznej dąży do ograniczenia zagranicznych obciążeń budżetu USA. Rzeczywisty przywódca Partii Republikańskiej, Donald Trump, niejednoznacznie milczy w sprawie Ukrainy. Z kolei czołowy konserwatywny dziennikarz, Tucker Carlson, popiera współpracę USA z Rosją.

Demokraci. Administracja J. Bidena i demokraci w Kongresie USA realizują wobec rosyjskiego zagrożenia inwazją na Ukrainę politykę składającą się z: (1) rozmów dyplomatycznych z Rosją, (2) odstraszania Rosji, (3) zwiększania zdolności obronnych Ukrainy oraz (4) budowania proukraińskiej koalicji międzynarodowej.

Najbardziej widocznym elementem polityki USA jest prowadzenie rozmów dyplomatycznych z Rosją. Choć Stany Zjednoczone nie przyjęły rosyjskich żądań, to nie zdecydowały się jednak na odrzucenie idei samych negocjacji na ten temat. Administracja J. Bidena nie wyklucza, że celem zaporowych propozycji Rosji jest – w momencie ich odrzucenia – uzyskanie pretekstu do inwazji na Ukrainę. Jednak Amerykanie wykorzystują negocjacje także do swoich celów. Nie tylko pozwalają one ugrać czas potrzebny na wsparcie Ukrainy, ale także wysondować możliwość porozumienia z Rosją w sprawie częściowo zgłaszanych przez nią uwag (np. wzajemne ograniczenie liczby pocisków rakietowych czy ćwiczeń wojskowych w Europie).

Drugim elementem strategii administracji J. Bidena jest odstraszanie Rosji poprzez ukazanie jej kosztów związanych z nową inwazją. Władze USA grożą: (1) sankcjami wymierzonymi w sektor finansowy (brak jasności, czy obejmuje to odłączenie od SWIFT) oraz energetyczny (powrót do blokowania Nord Stream 2); (2) wprowadzeniem embarga na towary zawierające amerykańskie technologie; (3) zwiększeniem wsparcia wojskowego dla Ukrainy (w tym ewentualnego powstania na terenach, których okupację rozpocznie Rosja); (4) zwiększeniem liczebności sił zbrojnych USA i sojuszników na terytorium państw NATO graniczących z Rosją. Przygotowaniu do realizacji tego ostatniego punktu służyło podwyższenie gotowości Sił Odpowiedzi NATO (NRF), a także ogłoszona dyslokacja tam sił zbrojnych Hiszpanii, Danii, Holandii i być może Francji.

Trzecim narzędziem polityki J. Bidena jest zwiększenie potencjału wojskowego Ukrainy, aby wtargnięcie Rosjan wiązało się z poniesieniem przez nich znacznych strat. Prezydent USA wykluczył bezpośredni udział sił zbrojnych USA w tym konflikcie. Jednocześnie zwiększył: (1) dostawy uzbrojenia, w tym broni śmiercionośnej, (2) zakres przekazywanych danych wywiadowczych, (3) liczbę oficerów wywiadu Ukrainy objętych w USA programem szkoleniowym CIA, (4) zaangażowanie w cyberobronę Ukrainy poprzez rozmieszczenie zespołu amerykańskich ekspertów, (5) liczbę lotów samolotów zwiadowczych tak nad Ukrainą, jak i nad państwami tzw. wschodniej flanki; (6) obecność Marynarki Wojennej USA na Morzu Czarnym, umożliwiającą monitorowanie działań Rosji. Jednocześnie na Ukrainie wciąż realizowane są dwie misje szkoleniowe USA, prowadzone przez Gwardię Narodową USA i Zielone Berety.

Czwartym elementem działań władz USA są zabiegi o utworzenie międzynarodowej koalicji, wspierającej Ukrainę i nakładającej koszty na Rosję w przypadku nowej inwazji. Obejmuje to: (1) informowanie o typie i skali przygotowań Rosjan, (2) zachęcanie do powielania już realizowanych działań USA, w tym dostaw uzbrojenia (Wielka Brytania i państwa bałtyckie) i rozmieszczania na Ukrainie wojsk specjalnych (Kanada), a także (3) wywieranie presji na rzecz dołączenia do sankcji USA po rozpoczęciu inwazji (nie wiadomo, czy sukcesem zakończyły się naciski na Niemcy, aby zablokowały one uruchomienie NS2). USA podejmują starania także o to, żeby firmy europejskie, amerykańskie i bliskowschodnie były gotowe dostarczyć gaz ziemny do Europy, gdyby Rosja w odpowiedzi na sankcje ograniczyła przesył.

Obóz Partii Demokratycznej (Dems) nie jest jednolity z powodu stanowiska frakcji lewicowej, stanowiącej ok. 40% demokratów w Izbie Reprezentantów USA. Jej priorytetem jest ograniczenie wydatków obronnych USA. W kontekście Rosji jej członkowie oczekują na umowy pozwalające na redukcję zbrojeń. W większości nie wyrażają poparcia dla angażowania się USA w pomoc Ukrainie, a jeśli już – to jedynie w formie sankcji. Bardziej radykalni członkowie tej frakcji postulują skupienie się USA na dyplomatycznym rozwiązaniu kryzysu i jako wzór do naśladowania wskazują amerykańsko-sowieckie negocjacje z lat 50. XX w. w sprawie Austrii. Według nich efektem powinno być zagwarantowanie Ukrainie niepodległości w zamian za jej neutralny status.

Republikanie. Na poziomie medialnym Partia Republikańska (GOP) krytykuje wcześniejsze działania J. Bidena, które – jej zdaniem – miały osłabić USA i zachęcić Rosję do agresji. Prezydentowi USA zarzuca się, że: (1) zgodził się bezwarunkowo na przedłużenie porozumienia New START, (2) zaprzestał blokowania NS2 (wzmacniając Rosję wobec UE i Ukrainy), (3) nie powstrzymał ataków hackerskich z terytorium Rosji, (4) nie obsadził wakatu na stanowisku ambasadora USA w Kijowie, (5) zaszkodził wizerunkowi USA, pozwalając na upadek proamerykańskiego rządu w Kabulu i pośpieszną ewakuację z Afganistanu oraz (6) zachęcił Rosję do stosowania strategii salami wobec Ukrainy poprzez serię niewielkich inwazji.

W praktyce większość GOP popiera działania obecnej administracji i domaga się jedynie ich pogłębienia. O wspólnym stanowisku świadczą m.in. ponadpartyjne inicjatywy (listy poparcia dla J. Bidena czy wizyty na Ukrainie) oraz to, że administracja Bidena z czasem ujawnia realizację działań odpowiadających na kolejne postulaty formułowane przez GOP. To, co różni republikanów od demokratów, to fakt domagania się radykalnego pogłębienia realizowanych działań oraz dokonania tego jeszcze przed rosyjską inwazją, nie zaś po niej. GOP żąda: (1) większych dostaw uzbrojenia, (2) aby zawierały one broń śmiercionośną, (3) by wśród tej broni znalazły się nie tylko już dostarczone systemy przeciwpancerne, ale także przeciwlotnicze, (4) zwiększenia obecności wojskowej USA i innych państw NATO na tzw. wschodniej flance, (5) ustalenia, czy Rosję można uznać za sponsora międzynarodowego terroryzmu.

Najważniejszym punktem spornym GOP i Dems jest kwestia nałożenia sankcji blokujących NS2. W drugiej połowie prezydentury D. Trumpa obie partie współpracowały na rzecz ustaw, które miały wymusić na głowie państwa podjęcie działań w tym kierunku. Jednak po wyborach z 2020 r. demokraci w Kongresie USA pod presją J. Bidena zrezygnowali z popierania kolejnych takich projektów. Choć forsowane przez GOP tego typu poprawki nie uzyskały obecnie większości, to zmusiły demokratów do złożenia projektu ustawy zobowiązującej USA do nałożenia sankcji wobec NS2, gdy dojdzie do inwazji na Ukrainę.

Otwartym pytaniem pozostaje, jakie jest stanowisko wobec Rosji i Ukrainy nieformalnego lidera GOP, D. Trumpa. Jako prezydent USA prowadził on niejednoznaczną politykę. Z jednej strony, w 2019 r. kwestię dostaw uzbrojenia na Ukrainę podporządkowywał własnej kampanii o reelekcję (domagał się materiałów kompromitujących J. Bidena). To za czasów jego urzędowania rozpoczęto w 2018 r. i sfinalizowano do końca 2019 r. większą część NS2. D. Trump opowiadał się też za ograniczeniem obecności wojskowej nie tylko w Iraku i Afganistanie, ale i w Europie. Z drugiej strony, to za kadencji D. Trumpa w 2018 r. doszło do pierwszych dostaw na Ukrainę systemów przeciwpancernych Javelin, a w 2020 r. zezwolono na ich rozmieszczenie przy terenach okupowanych przez Rosjan. To także D. Trump, pod presją ustaw ponadpartyjnej koalicji w Kongresie USA, rozpoczął w 2019 r. wprowadzanie sankcji wobec NS2. Popierał również obecność dodatkowych sił zbrojnych USA w Polsce. Ustalenie zaś obecnego stanowiska D. Trumpa utrudnia ignorowanie przez niego tematu kryzysu rosyjsko-ukraińskiego. W swoich pojedynczych wypowiedziach w tej sprawie mówi on jedynie zdawkowo o tym, że agresywne zachowanie W. Putina wynika z braku szacunku wobec J. Bidena i że same sankcje gospodarcze nie odstraszą Rosji.

Nietypowym zjawiskiem na konserwatywnej stronie sceny politycznej jest to, że jej telewizyjny lider opinii podważa stanowisko większości członków GOP. Tucker Carlson – najpopularniejszy prawicowy komentator Fox News – twierdzi, że konflikt na Ukrainie jest wynikiem ponadpartyjnej koalicji elit powiązanych z producentami uzbrojenia i zainteresowanych wciągnięciem USA w wojnę z Rosją. Zwraca on uwagę, że Ukraina jest państwem mało znaczącym, także dla obywateli USA, zaś Rosja to potęga wojskowa i nuklearna, a konflikt z nią odciągnie uwagę od rywalizacji z ChRL. Widzi on analogię między tym, jak Rosja reaguje wobec rozszerzenia wpływów USA na Ukrainę, a tym, jak zachowaliby się Amerykanie, gdyby Rosja otworzyła bazy wojskowe w Meksyku.

Podsumowanie. W USA ma miejsce ponadpartyjny konsensus w zakresie polityki wobec Rosji i Ukrainy. W jego ramach zarysowują się różnice co do skali i czasu stosowania określonych narzędzi, w tym tego, czy USA powinny zablokować NS2 niezależnie od tego, czy dojdzie do rosyjskiej inwazji. Jednak na skraju spektrum politycznego obu stron ukształtowały się stanowiska odmienne. Zakładają one nadanie priorytetowego charakteru relacjom USA z Rosją za cenę zablokowania integracji polityczno-wojskowej Ukrainy z Zachodem.

Z perspektywy Polski ważne jest, że większość sił politycznych w USA jest gotowa zaangażować określone (choć ograniczone) zasoby dyplomatyczne, gospodarcze i wojskowe w celu powstrzymania rosyjskiej inwazji na Ukrainę i zwiększenia zdolności obronnych tego państwa. Jednocześnie jednak nie ma pewności, że środki te okażą się wystarczające do odstraszenia Rosji lub umożliwienia siłom zbrojnym Ukrainy stawienia czoła inwazji. W związku z tym Polska powinna przygotować się do ewentualnego przyjęcia zwiększonej obecności USA na swoim terytorium i pełnienia (w porozumieniu z USA) roli huba, stanowiącego zaplecze ukraińskiego oporu wojskowego stawianego Rosjanom. Choć w obecnej chwili zwolennicy porozumienia z Rosją kosztem Ukrainy (oraz ograniczania obecności USA na wschodniej flance NATO) są w mniejszości, ich pozycja w systemie politycznym USA musi być śledzona, a władze polskie przygotowane w długiej perspektywie na ewentualne zmiany.

Opinie wyrażone w publikacji prezentują wyłącznie poglądy autora i nie mogą być utożsamiane ze stanowiskiem Instytutu Europy Środkowej.


* Dr Tomasz Pugacewicz – autor komentarza gościnnego. Pracownik Katedry Stosunków Międzynarodowych i Polityki Zagranicznej UJ. Autor m.in. monografii pt. Teorie polityki zagranicznej. Perspektywa amerykańskiej analizy polityki zagranicznej.

Udostępnij