Po wyborach prezydenckich w USA z 5 listopada 2024 r., których wpływu na architekturę bezpieczeństwa międzynarodowego nie da się przeszacować, nastąpiła intensyfikacja inicjatyw mających znaczenie dla środowiska bezpieczeństwa w Europie. Wybór Donalda Trumpa na 47. prezydenta USA stał się katalizatorem szeregu działań podejmowanych przez liderów kluczowych dla bezpieczeństwa Europy państw. Obejmowały one jakościowe zmiany zarówno w zakresie pomocy Ukrainie, jak też w kontekście polityki odstraszania i obrony NATO oraz konsolidacji europejskich członków Sojuszu.
Zarys problemu. Środowisko bezpieczeństwa międzynarodowego jest determinowane nie tylko przez kształt i zmiany w strukturze międzynarodowej, ale również przez uwarunkowania wewnątrzpaństwowe. Stąd też, analizując polityki zagraniczne i bezpieczeństwa państw demokratycznych, relatywnie dużo uwagi poświęca się cyklom wyborczym i samym wyborom oraz temu, jaki wpływ ich rezultat może mieć na agendę międzynarodową danego państwa. Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych z listopada 2024 r. były istotne nie tylko ze względu na znaczenie tego państwa dla międzynarodowego systemu bezpieczeństwa, ale także na niepewność związaną z przyszłą polityką zagraniczną prowadzoną przez prezydenta Donalda Trumpa. Obawy budzi przede wszystkim jego polityka wobec procesów bezpieczeństwa w Europie[1]. Wydaje się, że już sam wynik wyborów prezydenckich w USA zdynamizował podejmowane jeszcze w okresie przekazania władzy w Białym Domu inicjatywy dotyczące bezpieczeństwa w Europie.
Wsparcie administracji Joe Bidena dla Ukrainy. Po blisko trzech latach od rozpoczęcia pełnoskalowej agresji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę coraz bardziej oczywiste jest, że wysiłki zbrojne Ukrainy w skali i intensywności, jaką charakteryzują się one obecnie, są możliwe jedynie dzięki ciągłemu zachodniemu wsparciu wojskowemu, a głównym donatorem systemów uzbrojenia pozostają USA[2]. Administracja prezydenta Joe Bidena uczyniła wsparcie dla Ukrainy częścią swojego dziedzictwa, a porażka wyborcza Kamali Harris, której prezydent Biden ustąpił miejsca w wyścigu prezydenckim, jedynie zintensyfikowała te wysiłki.
W połowie listopada USA wyraziły długo oczekiwaną przez Ukrainę zgodę na użycie taktycznych pocisków balistycznych ATACMS (ang. Army Tactical Missile System) do rażenia celów na terytorium Rosji. Decyzja ta była przedstawiana głównie jako odpowiedź na uprzednią eskalację i internacjonalizację konfliktu ze strony Rosji, którą miało być wsparcie Rosji przez oddziały północnokoreańskie, ale zwycięstwo D. Trumpa dało administracji J. Bidena kolejny powód, a być może nawet pretekst do jej podjęcia. Założenie to jest związane z zapowiadanym przez prezydenta elekta rychłym rozpoczęciem rozmów pokojowych, które miałyby zamrozić konflikt, i obawami, czy będzie on udzielał dalszego wsparcia Ukrainie. Decyzja o zgodzie na użycie pocisków ATACMS do ataków na terytorium Rosji może być zatem z łatwością przedstawiana przez stronę amerykańską jako podjęta pod wpływem czynników wewnątrzamerykańskich[3], a nie związana z chęcią wspinania się po drabinie eskalacyjnej i pogłębiania konfrontacji z Rosją. W założeniu powinno to minimalizować gotowość adwersarza do dalszej eskalacji napięć[4]. Co więcej, byłby to ostatni moment na poprawę pozycji negocjacyjnej Ukrainy przed potencjalnymi rozmowami pokojowymi. Komplementarna z powyższymi założeniami byłaby również decyzja prezydenta Bidena o przekazaniu Ukrainie min przeciwpiechotnych, którą podjęto w podobnym czasie i o której poinformowano 20 listopada 2024 r.
Dyskusja o podniesieniu poziomu wydatków obronnych. Wypowiedzi D. Trumpa z okresu kampanii wyborczej budziły również niepokój co do amerykańskich gwarancji bezpieczeństwa dla państw Sojuszu Północnoatlantyckiego, które nie przekraczają progu 2% PKB wydatków na obronność, ustalonego jeszcze w 2014 r. na szczycie Sojuszu w Newport. Choć wypowiedziom tym, które pojawiały się przecież w warunkach kampanijnych, niekiedy przypisywane jest zbyt duże znaczenie[5], to należy wskazać, że za poprzedniej prezydentury D. Trumpa nieproporcjonalnie niskie wydatki na obronność niektórych europejskich członków NATO[6] były jedną z przyczyn napiętych relacji bilateralnych. Łączenie kwestii gwarancji politycznych z wydatkowaniem określonych środków na zbrojenia jest także związane z transakcyjnym charakterem polityki administracji Trumpa oraz potencjalnymi zyskami, jakie militaryzacja generuje dla amerykańskiego przemysłu obronnego.
To właśnie usztywnione stanowisko D. Trumpa w tym zakresie oraz zagrożenie ze strony Rosji, które nie zniknie w dającej się przewidzieć perspektywie, są głównym motorem napędowym dyskusji na temat podniesienia wydatków zbrojeniowych do poziomu 3% PKB. Propozycja przedstawicieli Polski, którzy jeszcze w pierwszym kwartale 2024 r. wyszli z taką inicjatywą, zyskała szersze poparcie dopiero w ostatnich tygodniach. Należy to wiązać m.in. ze zwycięstwem D. Trumpa w wyborach prezydenckich i faktem, że podnosił on tę kwestię już w sierpniu 2024 r.[7] Jeszcze we wrześniu 2024 r. przychylnie do propozycji odnieśli się przedstawiciele Litwy[8], która w przyszłym roku ma wydatkować na obronność ok. 3,5% PKB, a niektórzy liderzy brytyjskiej partii konserwatywnej postulowali podniesienie wydatków na obronność również przez Zjednoczone Królestwo[9]. Kwestia ta zyskała szerszy rozgłos po przemówieniu sekretarza generalnego NATO Marka Ruttego z 12 grudnia 2024 r., w którym nawoływał on do zwiększenia wydatków do poziomu minimum 3% PKB[10]. Pozytywnie do tej propozycji odniósł się także m.in. minister obrony Włoch Guido Crosetto[11]. Podnoszenie przez sekretarza Ruttego tej kwestii budzi jednak wątpliwości i skłania do krytycznej refleksji nad urzeczywistnieniem tych planów. Sam Rutte przez blisko 14 lat był premierem Królestwa Niderlandów, które poziom wydatków na obronność rzędu 2% PKB osiągnęło dopiero w tym roku. Kwestia ta ma stanąć na agendzie Rady Północnoatlantyckiej w przyszłym roku, a państwa miałyby osiągnąć 3-procentowy poziom wydatków na obronność do 2030 r.
Inicjatywy polityczne. Zwycięstwo D. Trumpa zintensyfikowało również podejmowane przez europejskich liderów NATO inicjatywy polityczne. 19 listopada w Warszawie odbyło się spotkanie ministrów spraw zagranicznych w tzw. formacie Wielkiej Piątki UE oraz Zjednoczonego Królestwa, w którym uczestniczyła także Kaja Kallas, wysoka przedstawiciel UE ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Niespełna miesiąc później spotkanie w tym samym formacie odbyło się w Berlinie, a zwyczaj tych konsultacji politycznych ma być kontynuowany. Już samo zainicjowanie spotkania jest wyraźnym sygnałem, że w Europie obecne są obawy co do przyszłej polityki zagranicznej USA, ale także świadomość potrzeby wzięcia większej odpowiedzialności za architekturę bezpieczeństwa w regionie.
Na początku grudnia kanclerz Niemiec Olaf Scholz udał się z niezapowiedzianą wizytą do Kijowa, gdzie ogłosił nowy pakiet wsparcia wojskowego dla Ukrainy. Wizyta ta nie przyniosła jednak przełomu w sprawie przekazania Ukrainie pocisków manewrujących TAURUS, a tym samym zgody Niemiec na przełamanie tabu dotyczącego rażenia celów w Rosji przy użyciu zachodniego uzbrojenia. Należy także pamiętać, że równie istotnym czynnikiem, który doprowadził do tej wizyty, jest trwająca w Niemczech kampania przed spodziewanymi przedterminowymi wyborami w tym państwie. Przekazanie Ukrainie pocisków TAURUS stało się zresztą elementem niemieckiej kampanii. O. Scholz jest przeciwnikiem takiego działania, ale w przypadku zwycięstwa w wyborach zapowiada je lider Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU) Friedrich Merz. Po katastrofie wizerunkowej, z jaką zmagały się Niemcy w pierwszych miesiącach wielkoskalowej wojny na Ukrainie, celem rządu Niemiec jest utrzymywanie wizerunku największego europejskiego donatora pomocy wojskowej, finansowej i humanitarnej względem Ukrainy.
12 grudnia z wizytą w Warszawie przebywał prezydent Francji Emmanuel Macron, który przedstawił swoją propozycję gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy na wypadek porozumienia pokojowego z Rosją. Jest to już kolejna z propozycji dotyczących architektury bezpieczeństwa w Europie przedstawianych w ostatnich latach przez prezydenta Macrona. Wielkoskalowa wojna na Ukrainie i fiasko polityki wschodniej Niemiec sprawiły, że prezydent Macron próbował pozycjonować Francję na nowego lidera Europy. Podobne nadzieje może wiązać z obawami dotyczącymi kształtu przyszłej polityki USA i próżni bezpieczeństwa, jaka może się wytworzyć w Europie. Co więcej, pomimo wzrastającego zapotrzebowania na technologie wojskowe i energetyczne w regionie Europy Środkowo-Wschodniej, Francja – mimo posiadanego potencjału w obu obszarach – nie stała się beneficjentem znacznej liczby wielkoskalowych kontraktów. Wybór dostawców w regionie jest bardzo często warunkowany czynnikami politycznymi i bezpieczeństwa. Ze względu na swoje niskie zaangażowanie w zabezpieczanie wschodniej flanki NATO i trudną do oszacowania klarowność intencji Francja ma problemy z polityczną wiarygodnością. Kolejne inicjatywy prezydenta Macrona mają odwrócić ten negatywny z perspektywy francuskiej trend.
Wnioski. Zwycięstwo D. Trumpa w wyborach prezydenckich w USA doprowadziło do zdynamizowania działań dotyczących architektury bezpieczeństwa w Europie. Głównym motorem napędowym rozmaitych aktywności jest obawa przed zmianą polityki zagranicznej USA, ale także dostrzeżenie obiektywnych zmian w środowisku międzynarodowym, do których europejscy sojusznicy NATO muszą się dostosować. Zmiana w Białym Domu może także budzić obawy związane z osobistymi animozjami. Prezydent elekt USA traktuje politykę personalnie, a nie jest tajemnicą, że część europejskiego mainstreamu politycznego dość jasno artykułowała niechęć względem niego. Perspektywa prezydentury D. Trumpa jest jednak jedynym czynnikiem stojącym za ostatnimi wydarzeniami z zakresu bezpieczeństwa międzynarodowego w Europie. Zazwyczaj są one determinowane również szeregiem innych czynników, takich jak cykle wyborcze czy konieczność poszukiwania koalicji międzynarodowej na rzecz rozmaitych działań bądź realizacji interesu narodowego.
[1] A w mniejszym stopniu polityka sojusznicza USA względem państw bliskowschodnich czy Azji i Pacyfiku.
[2] Dysproporcje w skali wojskowego wsparcia USA i Europy były widoczne szczególnie w pierwszym roku wojny.
[3] W obawie przed zaprzestaniem dozbrajania Ukrainy przez nową administrację, a zatem dokonana w ostatnim możliwym momencie.
[4] W odpowiedzi na tę decyzję Rosja uderzyła w miasto Dnipro pociskiem skonstruowanym na bazie systemu RS-26 Rubież, klasyfikowanym jako międzykontynentalny pocisk balistyczny (ICBM) lub pocisk pośredniego zasięgu (IRBM). Byłoby to pierwsze użycie w warunkach bojowych pocisku ICBM.
[5] Nie jest tak, że gwarancje USA dla Europy są transakcją korzystną jedynie dla tej drugiej strony. Zaangażowanie USA w Europie jest elementem szerszej strategii tego państwa, polegającej m.in. na stabilizowaniu środowiska międzynarodowego poprzez rozciągnięty w tzw. Limitrofie system sojuszy, który ogranicza możliwość ekspansji potencjalnych eurazjatyckich adwersarzy USA. Dlatego też analizowanie przyszłej polityki administracji D. Trumpa jedynie w oparciu o wypowiedzi z okresu kampanii jest zbyt daleko idącym uproszczeniem.
[6] Szczególnie tych o wysokim stopniu rozwoju gospodarczego, takich jak Francja, Niemcy czy Królestwo Niderlandów.
[7] https://defence24.pl/polityka-obronna/trump-czlonkowie-nato-powinni-wydawac-3-pkb-na-obrone
[8] https://www.lrt.lt/en/news-in-english/19/2353075/lithuania-aims-to-boost-defence-budget-to-over-3-of-gdp-president
[9] https://chamberuk.com/can-britain-afford-to-spend-3-of-gdp-on-defence/
[10] https://www.nato.int/cps/en/natohq/opinions_231348.htm
[11] Choć swoje poparcie uzależnił od zmian w systemie prawnym Unii Europejskiej, https://www.ilfoglio.it/politica/2024/12/13/news/piu-soldi-alla-nato-e-ora-di-un-patto-trasversale-parlano-crosetto-e-guerini-7240752/
Jakub Bornio
Komentarze IEŚ 1257 (232/2024)
Wzmożenie w zakresie inicjatyw dotyczących bezpieczeństwa w Europie – efekt Trumpa?